Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Według Radosława Piesiewicza, tego jeszcze nie było. Ale szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego prawdopodobnie mógł mieć na myśli, że takiego jeszcze nie było, bo jednak podobne placówki mieliśmy już choćby podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie. Oczywiście, faktycznie nie były to obiekty zorganizowane z takim rozmachem i przepychem jak ten paryski.
W piątek w Paryżu odbyła się ceremonia otwarcia Domu Polskiego - miejsca przygotowanego dla polskich sportowców, dziennikarzy, ale także kibiców Biało-Czerwonych. Położony w Lasku Bulońskim obiekt ma być nie tylko miejscem spotkań, ale ma również służyć szerzeniu naszej kultury i olimpijskiej tradycji.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Nastroje dopisują. Zobacz od kulis ostatnie dni przed igrzyskami
Choć usytuowany jest pięknie, nie tak łatwo do niego trafić. Nawet korzystając z nawigacji pojawiały się wątpliwości, czy aby na pewno prowadzi ona do naszego celu. Cytując filmowego klasyka, w pewnym momencie oczom naszym ukazał się las.
Jednak nie był to błąd aplikacji. Dom Polski umiejscowiono w urokliwym miejscu, pośród drzew i w pobliżu akwenów wodnych. Okolica robi bardzo pozytywne wrażenie i aż trudno uwierzyć, że to zaledwie trzy przystanki tramwajem od Pól Elizejskich i Łuku Triumfalnego.
Na miejscu - dokładna kontrola, co ciekawe, w języku polskim. Nasi funkcjonariusze sprawdzają, co się da - nie wystarczy otworzyć plecaka, należy wyjąć i włączyć laptopa. Wodę? Wypić. Do tego konieczne badanie skanerem. Dziękuję, może pan iść dalej.
Skąd takie środki? Podczas otwarcia gościem specjalnym był prezydent RP Andrzej Duda, który po wygłoszeniu przemówienia zwiedzał Dom Polski w asyście oficjeli i ochroniarzy. I z uznaniem kiwał głową. Dlaczego? O tym poniżej.
Już w budynku na starcie witają nas multimedialne atrakcje (zdjęcie poniżej), przypominające historię polskiego sportu i sukcesy na igrzyskach olimpijskich. Można obejrzeć i odsłuchać relacje z medalowych występów Ireny Szewińskiej czy Pawła Nastuli.
Na miejscu można też będzie kosztować polskiego jedzenia, a także naszych tradycyjnych napoi. Wszystko przyjechało z Polski - jeśli wierzyć doniesieniom, do stolicy Francji przybyło z naszego kraju blisko 20 ton całego zaopatrzenia i sprzętu.
Piątkowa ceremonia otwarcia, połączona ze ślubowaniem grupki naszych sportowców, odbywała się na piętrze. Elegancka sala robiła wrażenie, kto chciał zaczerpnąć świeżego powietrza, mógł wyjść na taras, połączony schodami z ogródkiem. Tam umieszczono wielki telebim, na którym można oglądać relacje na żywo z olimpijskich aren.
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz przekonuje o wartości miejsca i chce, by tętniło życiem każdego dnia trwania igrzysk w Paryżu, aż do niedzieli 11 sierpnia.
- Cieszę się, że będziemy mogli się tu spotykać i porozmawiać. Będą przysmaki z lubuskiego, dobra dziczyzna i napitek - mówił z uśmiechem prezes PKOl. Podczas otwarcia zdecydowano się jednak na francuskie słodkości i owoce.
Ale to nic. I tak jest tam "jakby luksusowo".