Wielkimi krokami igrzyska olimpijskie 2024 zbliżają się do końca. W końcu już w niedzielę, 11 sierpnia odbędzie się ceremonia zamknięcia zmagań w Paryżu, a spora część sportowców ma już za sobą rywalizację o medale.
Francuzi, którzy rywalizują przed własną publicznością, zdobyli już łącznie 48 krążków. To plasuje ich na 4. miejscu w klasyfikacji medalowej. Sportowcy z tego kraju zapracowali sobie również na premie finansowe.
Złoty medal gwarantuje premię na poziomie 80 tysięcy euro (344 tys. złotych), srebrny 40 tys. euro (172 tys. zł), a brąz 20 tys. euro (86 tys. zł). Kwoty te zostaną jednak pomniejszone z uwagi na podatek, wprowadzony przez państwo francuskie.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Bohater w meczu ze Słowenią? Padło jedno nazwisko
Taka decyzja władz kraju spotkała się z krytyką. Legendarny dżudoka David Douillet podczas audycji na antenie radiowej RMC Sport w pierwszej kolejności wyśmiał kwoty, którymi taki kraj, jak Francja nagrodzi medalistów olimpijskich. A później odniósł się do decyzji o podatku.
- Opodatkować to? Uważam to za wstyd. (...) Dla niektórych sportowców te premie to kieszonkowe, a dla innych w małych sportach są ogromne - grzmiał dwukrotny medalistka olimpijski.
- Kiedy sportowiec zarabia 80 tysięcy euro, wiesz ile czasu zajmuje mu zdobycie medalu? Między 10 a 15 lat, raczej 15. Jeśli rozłożysz 80 tys. na 15 lat, zobaczysz, ile to jest warte. Odpowiedź: około 5300 euro - dodał.
Przeczytaj także:
Prezes PKOl chciał zabłysnąć, a może zaszkodzić polskim siatkarzom
Aleksander Kwaśniewski: Reakcja telewizji była przesadzona i niepotrzebna