Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Aleksandra Mirosław złotą medalistką olimpijską! Polska gwiazda nie zawiodła kibiców i w wielkim stylu wygrała zawody we wspinaczce sportowej na czas.
Nasza reprezentantka przez dwa dni startów w kompleksie Le Bourget pod Paryżem spisywała się rewelacyjnie, bijąc już w eliminacjach rekord świata.
W finale Mirosław pokonała niezwykle groźną Chinkę Lijuan Deng o zaledwie 0,08 sekundy.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanowczy głos przed meczem z USA. "Bardzo nie lubię"
Jak jednak ujawnił jej trener i mąż Mateusz Mirosław, przed samym startem w decydujących zawodach (w środę odbywały się ćwierćfinały, półfinały i finał) nasza cała ekipa najadła się trochę strachu.
Wszystko przez pewną awarię organizatorów dotyczącą komunikacji na obiekt.
- Dzisiaj była godzina 10:25 i szliśmy na autobus, który miał przyjechać i przywieźć nas tutaj. Nagle okazało się, że jest awaria, powiedziano nam że żaden autobus nie przyjedzie. Mieliśmy dosłownie moment, żeby ogarnąć tu dojazd - ujawnił po wszystkim trener mistrzyni olimpijskiej.
Jak polska ekipa sobie poradziła? - Powiedzmy, że misja olimpijska była wspaniała i bardzo nam pomogła - puścił oko szkoleniowiec. Dodajmy, że zawody rozpoczynały się o godz. 12:35.
Mateusz Mirosław przekonuje, że powtarza swojej żonie, że takie sytuacje nie muszą jej wcale przeszkadzać.
- Ja zawsze jej mówię, że wszystko jest dla ciebie, nic nie jest przeciwko tobie - podsumował.