Pochodząca z Etiopii reprezentantka Holandii jest jedną z najwybitniejszych lekkoatletek w historii. Do złotych medali z Tokio na pięć i dziesięć kilometrów, w stolicy Francji dorzuciła kolejny tytuł olimpijski, tym razem za triumf w maratonie.
Swój krążek otrzymała w wyjątkowych okolicznościach, bo przy 70-tysięcznej publiczności na Stade de France. Była to ostatnia ceremonia dekoracji w Paryżu. Ogromne poruszenie wywołał strój, w jakim zawodniczka pojawiła się na podium. Holenderka miała bowiem na sobie tradycyjny muzułmański hidżab.
Francuskim sportowcom podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu zabroniono noszenia hidżabu, czyli muzułmańskiej chusty na głowie. Decyzja ta wywołała fale krytyki, m.in. ze strony organizacji Amnesty International.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Minorowe nastroje w polskich obozach. "Lekcja pokory, nie jest dobrze"
Ministerstwo Sportu przed startem igrzysk olimpijskich informowało, że zawodniczki będą mogły nosić hidżaby w wiosce olimpijskiej, ale nie podczas samych zawodów. Oprócz hidżabu zakazano im również noszenia "jakichkolwiek innych dodatków lub ubrań wyrażających przynależność religijną podczas reprezentowania Francji na krajowych lub międzynarodowych zawodach sportowych". Sportowcy z innych krajów będą musieli się natomiast stosować do regulaminów swoich federacji oraz Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Gestem zawodniczki zachwyceni byli internauci, którzy w mediach społecznościowych przyznali, że Holenderka zakpiła sobie z francuskich władz, których decyzja wywołała mnóstwo kontrowersji i spotkała się z falą krytyki ze strony sportowców wyznających islam.
Jej zachowanie przypadło do gustu wielu internautom. "Szacunek dla niej!", "Ikona", "Duma", "Potężny obrazek, który z pewnością zaboli Macrona" - pisali internauci, nie kryjąc zachwytu gestem Holenderki. Nie wszystkim jednak jej zachowanie przypadło do gustu.
Czytaj także:
Nowe dyscypliny na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles