Tej decyzji można było się spodziewać. Od kilku miesięcy głośno mówiło się o tym, że Rosjanie i Białorusini będą mogli wystąpić w dniach 6-22 lutego 2026 roku w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo. Władzom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) spodobało się rozwiązanie, które zostało zastosowane podczas letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.
Z powodu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku rosyjscy i białoruscy sportowcy zostali wykluczeni z rozgrywek międzynarodowych. Na ZIO 2026 we Włoszech będą mogli jednak się pojawić jako neutralni, po spełnieniu rygorystycznych warunków. Przede wszystkim nie będą mogli być członkami żadnej organizacji uczestniczącej w działaniach wojennych na Ukrainie i w ogóle nie popierać reżimu Władimira Putina. Taka decyzja została ogłoszona 19 września 2025 roku (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki
Natomiast w sprawie zimowych igrzysk paralimpijskich, które odbędą się w dniach 6-15 marca 2026 roku, postanowiono pójść o krok dalej. W tej imprezie rosyjscy i białoruscy sportowcy będą mogli startować już bez żadnych ograniczeń. Ta decyzja wzbudziła największe dyskusje i kontrowersje.
- Dla mnie zupełnie niezrozumiała jest decyzja Międzynarodowego Komitetu Paralimpijskiego, który dopuścił sportowców z Rosji i Białorusi, mimo wątpliwości, które się pojawiają. Trudno powiedzieć, żeby to zostało zrobione z jakąś większą refleksją, bo tak naprawdę sytuacja geopolityczna się nie zmieniła - powiedział Michał Rynkowski w rozmowie z TVP Sport.
Szef POLADA ma przede wszystkim wątpliwości co do funkcjonowania rosyjskiego systemu antydopingowego. W XXI wieku Rosją wstrząsnęły wielkie afery, w których uczestniczył reżim Władimira Putina. W wyniku stosowania systemowego dopingu laboratorium RUSADA straciło akredytację.
- Jeżeli chodzi o realizację analiz laboratoryjnych, nie ma większych wątpliwości. Natomiast co do tego, jak te kontrole odbywają się na terenie Rosji i Białorusi, tutaj oczywiście są znaki zapytania, ze względu, chociażby na afery, które dotykały rosyjski system antydopingowy - stwierdził Rynkowski.
Po zawieszeniu przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) rosyjski system antydopingowy nie jest w pełni kontrolowany przez światową organizację. Obecnie nie ma możliwości, aby na miejscu funkcjonowali choćby niezależni kontrolerzy przysłani przez WADA.
- Na pewno ich możliwości jakiegoś oszustwa są większe niż sportowców, którzy regularnie uczestniczą w rywalizacji międzynarodowej - ocenił Rynkowski.