Na rozegranie igrzysk olimpijskich w terminie nalegają Japończycy. Rząd deklaruje, że do lipca upora się z epidemią koronawirusa, a igrzyska będą pod tym względem bezpieczne dla wszystkich, którzy w jakiejkolwiek roli wezmą w nich udział. Innego zdania są sportowcy, którzy w obecnej sytuacji, gdy zamykane są obiekty sportowe, nie mogą w pełni przygotowywać się do najważniejszej imprezy czterolecia.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski do soboty stał na stanowisku, że igrzyska odbędą się zgodnie z planem. W niedzielę pojawił się komunikat, w którym organizacja poinformowała, że decyzję odnośnie rozegrania IO podejmie w ciągu miesiąca. To może oznaczać, że MKOl bierze pod uwagę możliwość przeniesienia imprezy na późniejszy termin.
- Oficjalnie MKOI dał sobie cztery tygodnie na ewentualną zmianę terminu. Myślę, że te najbliższe dni to będzie próba dialogu z organizatorami w sprawie nowej daty imprezy. Proszę wziąć pod uwagę, że są to ogromne straty dla Japończyków. Dlatego ich decyzja musi być przemyślana i musimy jeszcze poczekać - powiedział w rozmowie z Polsatem Sport szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), Witold Bańka.
Były minister sportu uważa, że kluczowe dla MKOl będzie zdanie sportowców, którzy w większości chcą przełożenia imprezy. - Nie ma nic cenniejszego niż zdrowie sportowców i kibiców. My jako Światowa Agencja Antydopingowa chcemy chronić życie ludzkie. Myślę, że jeśli będzie realne zagrożenie zdrowia uczestników, igrzyska na pewno zostaną przełożone - dodał.
Czytaj także:
Koronawirus. Polski trener zarażony, związek nie komentuje
Koronawirus. Robert Lewandowski skrytykowany przez część kibiców. "Internetowi mądrale płaczą, że to za mało"
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Co z igrzyskami w Tokio? "Niektórzy cały czas żyją nadzieją, że odbędą się w terminie"