Ta historia to wielki dramat Natalii Maliszewskiej! Przypomnijmy, że w piątek opuściła izolację, na której przebywała w wyniku pozytywnego wyniku testu na COVID-19.
PKOl podjął walkę o to, by 26-latka została dopuszczona do startu. Kluczowy do tego był jednak sobotni test, który dał pozytywny wynik.
"Dramat! Natalia Maliszewska nie została dopuszczona do startu. Testy znów pozytywne..." - napisał w mediach społecznościowych dziennikarz TVP Sport, Aleksander Dzięciołowski.
Teraz podał więcej szczegółów związanych z brakiem Maliszewskiej na liście startowej. - To jest informacja absolutnie dramatyczna. Wiedzieliśmy, jakie są procedury. To, że wypuszczono Natalię wczoraj, późno w nocy z izolacji, to nie była jeszcze gwarancja, że przystąpi do startu - przyznał.
Każdy zawodnik musi być przetestowany przynajmniej 6 godzin przed wejściem do hali i Natalia też takim testom była poddana. Niestety ten test był znów pozytywny - dodał.
Życiowa forma
Maliszewska do końca miała nadzieje na występ. Podobnie cały nasz sztab, który do końca walczył, żeby aby 26-latka jednak mogła stanąć do rywalizacji.
- Sztab do ostatniej chwili robił wszystko absolutnie, żeby się udało. Natalia jest w formie absolutnie życiowej, na złoty medal. Wszyscy mieli nadzieję, że jednak rzutem na taśmę w hali Capital Indoor Stadium się pojawi - przekazał Dzięciołowski.
Wiadomo już, że Maliszewską zastąpiła na liście startowej Kamila Stormowska. Ta nie była przewidziana do startu w tym biegu (na 500 metrów).
- Tak po ludzku to potwornie smutna wiadomość dla sportowca, który 4 lata przygotowywał się do tego startu. To nie jest kontuzja, wypadek, tylko proceduralna, idiotyczna sytuacja, która uniemożliwi Polce zrealizować marzenia - dodał dziennikarz.
- Podejrzewam, że po takim emocjonalnym rollercoasterze, jej głowa bardziej cierpi niż nogi. Informacja mentalnie, potwornie trudna. Mam nadzieje, że Natalia się podniesie - dodał.
Nikt nic nie wie. Wielkie zamieszanie
Sytuacja jest o tyle dziwna, że Maliszewska w piątek opuściła izolację. Było wiadomo, że nie oznacza to od razu zapewnienia o starcie, ale... Na jakiejś podstawie jednak ją wypuszczono. Na jakiej?
- Znakomite pytanie. Rozmawiałem z zawodnikami z toru długiego, jechał tam narzeczony Natalii Piotr Michalski. Mówił, że ostatnie noce ma nieprzespane, bo jego narzeczona jest w więzieniu, tak to trzeba nazwać po imieniu - komentuje dziennikarz.
Próbował czegoś dowiedzieć się właśnie u Piotra Michalskiego, ale i on nic nie wiedział. Przyznał jedynie, że Maliszewska przyjechała w środku nocy i tyle.
- Sportowcy nie maja pojęcia, co się stało, wszyscy nabierają wody w usta. Podobno zadziałała dyplomacja na bardzo wysokim poziomie, naciski na Chińczyków ze wszelkich stron. Wydaje się, że MKOl też był w to zamieszany. Jakoś organizatorzy się ugięli, ale tylko do połowy, bo potem się odgięli i znów zbudowali przed Natalią mur - komentuje Dzięciołowski.
Co dalej z Maliszewską? Tego też nie wie nikt. Raczej nie wróci do izolacji. - To byłaby totalna masakra. Miała być uznana za tzw. bliski kontakt. Osobę, która miała kontakt z osobą chorą. Jak się okazuje, bez negatywnego wyniku nie może startować - zakończył dziennikarz.
Zobacz także:
Piotr Żyła w swoim stylu! Zdradził, jaki ma plan przed konkursem
Zobacz, co zrobił Horngacher. Nieładnie
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus wpływa na igrzyska. Tracimy przez to szanse na sukces