Niemieccy skoczkowie rozczarowują. Stefan Horngacher może być wściekły!

Expa/Newspix.pl / JFK / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Expa/Newspix.pl / JFK / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

Reprezentacja Niemiec w skokach narciarskich bardzo nieudanie rozpoczęła XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Jak dotąd jedyne podium wywalczyła Katharina Althaus, która w konkursie kobiet na skoczni normalnej zdobyła srebrny medal.

Już przed rozpoczęciem igrzysk wiele mówiło się o rozwiązaniach technologicznych, które mogą dać przewagę podczas najważniejszej imprezy czterolecia. Niektóre kadry już wcześniej zaczęły wprowadzać udoskonalenia, co było efektem tarć pomiędzy niektórymi reprezentacjami.

Szczególnie zaiskrzyło pomiędzy polską kadrą a Stefanem Horngacherem. Burza rozpętała się po tym, jak Adam Małysz zwrócił uwagę na strój Markusa Eisenbichlera po jednym z konkursów w Bischofshofen. Sprawa trafiła do Miki Jukkary, czyli kontrolera sprzętu w zmaganiach mężczyzn.

Efektem działań Małysza okazała się dyskwalifikacja Eisenbichlera. Po tym zdarzeniu relacje polsko-niemieckie znacznie się oziębiły.

ZOBACZ WIDEO: Raport z igrzysk. Polskie saneczkarstwo z medalem? Sochowicz oburzony oczekiwaniami

W kolejnych tygodniach Horngacher nie pozostał dłużny Polakom. W efekcie jego interwencji zdyskwalifikowano Piotra Żyłę i Stefana Hulę po sobotnim konkursie w Willingen. Powodem do nałożenia kary na naszych reprezentantów okazały się nieregulaminowe buty.

- Adam trochę napsocił, jako pierwszy wsadził kij w mrowisko. To nie jest tak, że to była złośliwość Stefana Hornachera - mówi Łukasz Rutkowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Karma wraca

Do całej sytuacji odniósł się Kamil Stoch, będąc już w Pekinie. Utytułowany zawodnik w rozmowie z TVP Sport nie przebierał w słowach. - Jest to dziecinne. Donosi się w przedszkolu, natomiast w dorosłym życiu wyjaśnia się sprawy między sobą - mówił trzykrotny mistrz olimpijski.

Odnosząc się nieco żartobliwie do całej sytuacji, można stwierdzić, że karma wraca. Reprezentacja Niemiec w skokach narciarskich zdobyła jak dotąd jeden medal, który wywalczyła Katharina Althaus. Niemka w rywalizacji indywidualnej na skoczni normalnej w Zhangjiakou była druga.

Kolejnego dnia z kiepskiej strony zaprezentowali się mężczyźni. Najlepszym z Niemców okazał się Constantin Schmid, który był dopiero jedenasty. Zawiedli faworyci, m.in. Karl Geiger oraz Eisenbichler, na których liczono najbardziej.

- Niemcy skakali jak dotąd bardzo dobrze. Po prostu nie trafili z formą w igrzyska - ocenia Rutkowski.

Niemcy mogą czuć się szczególnie rozczarowani po konkursie drużyn mieszanych. Naszych zachodnich sąsiadów zdyskwalifikowano w pierwszej serii zmagań, pozbawiając ich szans na medal. Powodem do nałożenia kary okazał się nieregulaminowy kombinezon Althaus.

Szansa na medal

Na szczęście dla Niemców igrzyska jeszcze się nie kończą. Nasi zachodni sąsiedzi wciąż mogą w najważniejszej imprezie czterolecia zdobyć jeszcze kilka medali. Jednak niemieccy kibice muszą liczyć już tylko na męską kadrę. Kobiety zakończyły zmagania po konkursie drużyn mieszanych.

Podopieczni Horngachera oczywiście są faworytami w walce o medale na dużej skoczni w Zhangjiakou. Należy jednak pamiętać, że często podczas igrzysk o końcowych rozstrzygnięciach decyduje dyspozycja dnia lub szczęście do warunków atmosferycznych. Dla Niemców niezwykle istotny będzie jeszcze jeden czynnik, taki jak pomyślnie zakończona kontrola sprzętu.

Rozpacz Polki. Widział to cały świat >>
"Niewiarygodne". Eksperci ocenili konkurs drużyn mieszanych >>

Komentarze (0)