"…Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowuję ubrania, rozwieszam strój... i nagle wiadomość, że oni się jednak pomylili! Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki! Że jednak jestem zagrożeniem. Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski... Ja też tego nie rozumiem. W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki żart. Mam nadzieję, że ten, kto tym steruje, nieźle się przy tym bawi. Mój mózg i moje serce więcej już nie zniesie" - to słynny wpis Natalii Maliszewskiej, polskiej specjalistki w short tracku, która po teście dającym pozytywny wynik trafiła na izolację.
Przez to nie mogła wystartować na swoim koronnym dystansie 500 metrów. A była jedną z faworytek do medalu. Największą nadzieją polskiego sportu podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Cała sytuacja byłaby traktowana jak efekt trwającej pandemii, gdyby nie fakt, że Polka wśród wyników testów, jakie otrzymała, zobaczyła też napis "negative". To jednak nic nie dało, bo kolejne rezultaty informowały o trwającym zakażeniu.
Kiedy koszmar się skończył, a walka o medal stała się ponurym żartem, Maliszewska pokazała warunki, w jakich musiała przebierać się przed treningiem. Zagracone pomieszczenie, mnóstwo pachołków zajmujących lwią część powierzchni, a do tego dwa liche krzesełka. Polka skomentowała to krótko: "Moja szatnia dzisiaj".
ZOBACZ WIDEO: Jaki jest problem ze skokami kobiet w Polsce? Ekspert widzi winowajcę kryzysu
Na izolację trafiła też panczenistka Natalia Czerwonka. Nasza reprezentantka, podobnie jak wielu innych sportowców, zwróciła uwagę na pożywienie, jakie serwują Chińczycy. Zdjęcie śniadania skomentowała tak: "Śniadanie godne igrzysk olimpijskich. Jedyne o czym marzę, to znaleźć się w domu". Potem pokazała obiad: "Dziś dzień z jedzeniem. Obiad podano - od czterech dni ten sam makaron i sos. I z marzeń o igrzyskach, marzysz o powrocie do domu".
Ogromne czarne kręgi
Koszmar przeżywają też reprezentanci innych krajów.
"Boli mnie brzuch, jestem blada i mam duże czarne kręgi wokół oczu. Chcę, żeby to wszystko się skończyło. Codziennie płaczę. Jestem bardzo zmęczona" - to wpis biathlonistki Walerii Wasniecowej.
Rosjanka twierdziła, że boli ją żołądek przez brak porządnej diety. Jadła niemal wyłącznie makaron, bo, jak pisała, reszta nie nadawała się do spożycia.
Sportowcy narzekają na jedzenie w Pekinie nie tylko podczas izolacji. Niemcy podnieśli kwestię braku przyzwoitego pożywienia choćby w pobliżu tras do narciarstwa alpejskiego w Yanqing.
Niemiecki trener Christian Schwaiger stwierdził, że tego nie da się nazwać nawet cateringiem.
- Spodziewałem się, że Komitet Olimpijski będzie w stanie zapewnić ciepłe posiłki. Nie ma gorącego jedzenia. Są chipsy, trochę orzechów i czekolady. Nic więcej - cytuje Niemca foxsports.com.au.
Amerykanie byli na tyle zapobiegliwi, że zabrali ze sobą jedzenie kempingowe, czyli worki makaronu, który wystarczyło zalać wrzątkiem.
Świadomi skarg
Międzynarodowy Komitet Olimpijski odpowiedział na skargi. Jego przedstawiciele twierdzą, że są świadomi problemów poruszanych przez niektórych sportowców. Szczególnie w odniesieniu do temperatury żywności, różnorodności i wielkości porcji.
Zapewnili, że kłopoty są rozwiązywane wspólnie z organizatorami igrzysk.
Pytanie, czy nie za późno.