W finale wyścigu na 5000 metrów w łyżwiarstwie szybkim Magdalena Czyszczoń zajęła 12. miejsce. Sam awans do finału jest dla niej sukcesem. Jeszcze kilka dni temu Polka była w izolacji po tym, jak stwierdzono u niej zakażenie koronawirusem. Pod znakiem zapytania stał wtedy jej start w igrzyskach.
Po finałowym biegu Czyszczoń stanęła przed kamerą TVP Sport i nie potrafiła ukryć łez. Gdy dziękowała rodzicom, wszystkim byłym trenerom, szkole i uczelni, fizjoterapeutom czy psychologom, łamał jej się głos. Było słychać, jak wiele dla niej znaczył ten start.
- Do momentu aż stanęłam na starcie, byłam tym wszystkim wzruszona, bo nie spodziewałam się, że taki będzie obrót sytuacji. Jestem za to bardzo wdzięczna. Jest mi troszkę smutno, że mój debiut stał się w takich okolicznościach. Gdybym stała te 10 dni wcześniej na lodzie, to na pewno lepiej był przejechała ten bieg - powiedziała w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Olimpijczycy obawiają się testów w Pekinie. "Odbija się to na organizmie"
Podziękowała wszystkim ludziom, dzięki którym mogła spełnić swoje marzenie. - Dałam z siebie sto procent na całą sytuację, która mnie spotkała. I mam nadzieję, że jeszcze się z tego podniosę i będzie lepiej - dodała.
Przypomnijmy, że po wykryciu zakażenia koronawirusem, przez tydzień Polka przebywała w izolacji. Po jej zakończeniu wystąpiła na 1500 m, ale nie może zaliczyć tego startu do udanych. Zajęła 30. miejsce.
Czytaj także:
Sinusoida polskich skoczków. Są jednak dwie dobre wiadomości!
Pekin 2022. Sensacyjny zwrot akcji! Chiny bez złota w skokach akrobatycznych