"Wysłał wiadomość, że umiera". Brat Gienieczki przeżył koszmar

Facebook / Marcin Gienieczko / Na zdjęciu: Marcin Gienieczko
Facebook / Marcin Gienieczko / Na zdjęciu: Marcin Gienieczko

Marcin Gienieczko przeżył chwile grozy i w pewnym momencie był przekonany, że jego życie skończy się na archipelagu Svalbard. Na szczęście stało się inaczej, a teraz o dramatycznych chwilach opowiada jego brat w telewizji News24.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=68136]

Marcin Gienieczko[/tag] na koncie miał już wiele przeróżnych wypraw. Polak odwiedził przeróżne zakątki świata i często były to podróże ryzykowne. Tym razem mogło skończyć się tragicznie. Próba zdobycia Góry Newtona przybrała dramatyczny przebieg wydarzeń.

Polski podróżnik trafił na koszmarne warunki atmosferyczne na archipelagu polarnym Svalbald, należącym do Norwegii. Na szczęście był wyposażony w nowoczesny sprzęt, dzięki któremu mógł wezwać pomoc. Norwescy ratownicy początkowo mieli problemy, aby przeprowadzić akcję ratunkową, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło.

Gienieczko helikopterem został dostarczony do szpitala. Jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mnóstwo strachu najedli się bliscy Marcina, a szczególnie jego brat.

- Noc była bardzo trudna, nieprzespana i pełna emocji. Byłem w stałym kontakcie z Marcinem, dzięki wiadomościom inReach. Marcin miał bardzo, ale to bardzo ciężkie warunki. Wysyłał do mnie wiadomości typu, że tam umiera. To była pierwsza ciężka wiadomość, którą dostałem o dwunastej w nocy. Czytając to, musiałem zachować zimną krew, bo nie mogłem okazywać negatywnych emocji. Pisałem mu, żeby się ruszał, kopał głębszą jamę, żeby nie myślał, że sobie nie da rady - wspomina Łukasz Gienieczko w telewizji News24.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaj człowieka, który strzela gole w... budowlanych rękawicach

Brat robił, co mógł, aby motywować Marcina do walki o swoje życie. W pewnym momencie jednak kontakt całkowicie się urwał.

- Potem była kolejna wiadomość, że go zasypuje i nie da rady. Cały czas go wspierałem, wysyłając wiadomości, że ratownicy idą po niego. Po tej wiadomości nie dostałem kolejnej. Obawiałem się i martwiłem - zdradza.

Marcin Gienieczko jest pod opieką lekarzy. Obecnie przechodzi specjalistyczne badania. Na razie nie wiadomo, czy w przyszłości będzie podejmować się kolejnych tego typu wyzwań.

Trwa akcja ratunkowa w Arktyce. "Marcin żyje, oczekuje na pomoc" >>
Marcin Gienieczko jako pierwszy Polak ukończył wyścig Yukon River Quest >>

Komentarze (2)
avatar
bolokolo
13.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żenada, to taki „podróżnik” fajtłapa, użala się nad sobą, żadnej „wyprawy” nie zakończył porządnie. Już jego mina na początku tej wyprawy, jak widać na zdjęciu tu zamieszczonym wskazuje na to Czytaj całość
avatar
Senior 60
11.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nic nie osiagnol narażał ludzi którzy poszli mu na ratunek.A w tej chwili robicie z niego bohatera