Spotkanie miało spore znaczenie, bo rekomendacje ONZ trafiły w tym tygodniu na biurko najwyższych władz MKOl i pomogły im w podjęciu decyzji o przyszłości rosyjskich i białoruskich sportowców. Przypomnijmy, że w ostatnich dniach działacze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zdecydowali o dopuszczeniu sportowców z tych krajów do rywalizacji międzynarodowej.
Wszystko to odbyło się przy sprzeciwie nie tylko wielu federacji, ale także samych sportowców. Poziom debat poprzedzających decyzję pozostawia sporo do życzenia.
- W piątek byłam na specjalnym spotkaniu zorganizowanym dla sportowców z wielu krajów i byłam jedynym mówcą, któremu przerwano wystąpienie. Wszystko dlatego, że powtórzyłam stanowisko estońskich sportowców, którzy uważają, że to nie jest dobry czas na powrót Rosjan i Białorusinów do międzynarodowej rywalizacji. Nie ma żadnych powodów, by przedstawiciele agresora wracali do rywalizacji - przyznała estońska biathlonistka, Johanna Taliharm.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi
Jej słowa wywołały gniew zgromadzonych tam oficjeli, którzy nie zamierzali słuchać jej argumentów.
- Pani Alexandra Xanthaki, będąca sprawozdawcą komisji ONZ, przerwała mi wypowiedź i zaczęła atakować mnie zupełnie nonsensownymi argumentami, które nie miały nic wspólnego z tematem dyskusji. Na solidne argumenty odpowiadała zwrotami rodem z radzieckich dowcipów. Gdy chciałam ponownie zabrać głos, stwierdziła z kolei, że nadszedł czas, by zakończyć dyskusję i przejść dalej. Wielu sportowców, którzy byli na spotkaniu odniosło wrażenie, że zostałam po prostu wyłączona z debaty - tak sytuację zrelacjonowała Taliharm, która w środę wraz z innymi znanymi sportowcami uczestniczyła w specjalnej konferencji, na której dyskutowano o dalszych krokach mających stanowić odpowiedź na działania MKOl.
Co ciekawe, sposób debaty wysokiego przedstawiciela ONZ zaskoczył nawet samych organizatorów, którzy jeszcze w czasie spotkania przepraszali zawodniczkę.
- To był ważny moment, bo każdy z nas zaczął odczuwać, że pani Xanthaki nie jest w stanie znieść osób o innych poglądach i ma bardzo lekceważący stosunek do wszystkich ludzi, którzy myślą inaczej. Po spotkaniu z kolei, jak gdyby nigdy nic, ogłosiła, że wszyscy obecni na spotkaniu przedstawiciele południowej półkuli zgodzili się z jej argumentami. Nie tylko ja byłam oburzona taką postawą. To nas zjednoczyło w walce i na pewno się nie poddamy - dodała.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
"Wykrzyczał, że wspierania wojny jest ok"
Miedziński już po badaniach. To będzie głośny powrót