Błyskawiczna reakcja Ukrainy na "nienawidzę Polski". "Oni już wiedzą"

Okazuje się, że skandaliczny wpis 20-letniej ukraińskiej gimnastyczki Włady Nikołczenko, a raczej wydarzenia tuż po jego publikacji, mogą dodawać sporo optymizmu, że w relacjach polsko-ukraińskich po trudniejszym okresie nastąpi pozytywny zwrot.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Włada Nikołczenko Getty Images / Na zdjęciu: Włada Nikołczenko
- Po błyskawicznej reakcji strony ukraińskiej widać, że tamtejsi politycy zdali sobie sprawę, że nakręcanie animozji pomiędzy krajami służy tylko i wyłącznie rosyjskiej propagandzie. Oni już wiedzą, że takie sytuacje są sprzeczne z ich interesami. Na tym etapie naszych relacji postrzegam to jako optymistyczne zjawisko - komentuje były ambasador Polski w Ukrainie w latach 2016-2019 Jan Piekło.

Przypomnijmy, że młoda gimnastyczka z Ukrainy bez żadnego konkretnego powodu zaatakowała we wpisie w mediach społecznościowych wszystkich Polaków. "Nienawidzę tego kraju, a zwłaszcza ludzi, którzy tu mieszkają" - napisała Nikołczenko i wywołała gigantyczną awanturę.

Trzeba jednak przyznać, że sprawę bardzo poważnie potraktowano nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim w Ukrainie. Władze federacji chwilę po wpisie swojej zawodniczki zdecydowały się przeprosić Polaków, a kilkadziesiąt godzin później poinformowały o wyrzuceniu zawodniczki z reprezentacji Ukrainy.

- Najprawdopodobniej był tu nacisk polityczny ze strony ukraińskich elit, które nie chcą kolejnych punktów zapalnych w relacjach z Polską. Jeśli zdecydowały się poświęcić karierę zawodniczki dla relacji z Polską, to musiał być to wynik chłodnej kalkulacji. Nie da się jednak wykluczyć, że to także efekt nastawienia samego środowiska sportowego. Proszę zwrócić uwagę, że obecnie niemal wszyscy ukraińscy zawodnicy wywodzą się z nurtu patriotycznego. Oni są bardzo solidarni i chcą dobrych relacji z Polską - analizuje Jan Piekło.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem

Choć sytuacja może wydawać się zupełnie niewinna, to jednak nawet tak błahe sprawy mogą mieć spore znaczenie dla relacji pomiędzy dużymi krajami. W tym przypadku sytuacja była wyjątkowo istotna, ponieważ od kilku miesięcy relacje pomiędzy Polską a Ukrainą nie układają się najlepiej i przechodzą największy kryzys od czasu wybuchu wojny.

- Zaczęło się od konferencji ONZ, gdzie prezydent Polski i nasz kraj został postawiony przez Wołodymyra Zełenskiego w niekoniecznie przyjemnej sytuacji. Potem podzieliła nas kwestia zboża, a teraz sytuacja na granicy. Trochę się tego nazbierało, w Polsce widać spadek sympatii do Ukraińców, więc zdecydowana reakcja na wpis zawodniczki wlewa nieco optymizmu. Ukraińcy mają świadomość, że Polska pomagała i wciąż pomaga w wojnie, więc abstrahując od samej polityki, ich reakcja na skandaliczną wypowiedź to po prostu objaw przyzwoitości - dodaje polski dyplomata, który doskonale zna ukraińskie realia.

Przypomnijmy, że sprzeciw wobec zachowania zawodniczki niemal natychmiast wyrazili przedstawiciele ukraińskiego sportu mieszkający na co dzień w Polsce.

- Przyniosła nam wstyd i powinna zostać surowo ukarana. Ona skompromitowała się nie tylko w oczach Polaków, ale także setek tysięcy Ukraińców, dla których Polska stała się drugim domem - mówił dla naszego portalu Wiaczesław Kaliniczenko, trener lekkoatletyczny od lat pracujący w Polsce.

Czytaj więcej:
Ważna rozmowa Stocha z Thurnbichlerem
Smutna prawda. "Gaśnie w oczach"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×