Kozakiewicz nazwał po imieniu gest Kamińskiego w Sejmie

Podczas czwartkowych obrad Sejmu Mariusz Kamiński pokazał "gest Kozakiewicza". W rozmowie z eurosport.pl zareagował na to sam Władysław Kozakiewicz. Wybitny lekkoatleta nie ukrywał swojego wzburzenia.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Mariusz Kamiński / małe zdjęcie: Władysław Kozakiewicz PAP / Paweł Supernak / Na zdjęciu: Mariusz Kamiński / małe zdjęcie: Władysław Kozakiewicz
Do sytuacji doszło w czwartek, zaraz po tym, jak marszałek Szymon Hołownia wygasił Mariuszowi Kamińskiemu mandat poselski. Wtedy polityk Prawa i Sprawiedliwości pokazał dwa gesty: najpierw palce ułożone w literę "V", a następnie "gest Kozakiewicza".

Zachowanie Kamińskiego wywołało kontrowersje. Były minister koordynujący działania służb specjalnych tłumaczył, że "była to taka spontaniczna reakcja na sympatyczne okrzyki naszych przeciwników".

Na gest wykonany przez Kamińskiego zareagował sam Władysław Kozakiewicz. Przypomnijmy, że wybitny polski skoczek o tyczce wykonał go podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie 1980 i skierowany był do gwiżdżących na niego kibiców.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował

- Widziałem to, niestety. Po pierwsze - uśmiałem się doszczętnie. Po drugie - byłem wkurzony, absolutnie wkurzony, że tego gestu Kamiński używa do takich celów. To człowiek prawomocnie skazany, który powinien iść do więzienia. Skoro ten gest nazywa się "Gestem Kozakiewicza", to Kamiński skalał moje nazwisko, tak to odbieram - powiedział Kozakiewicz.

- Z tym, co zrobił Kamiński, absolutnie się nie zgadzam. Protestuję. Pokazuje znak V, czyli co, jakie zwycięstwo odniósł, nad kim? A wała pokazuje polskiemu, demokratycznie wybranemu rządowi. Dla mnie to tragedia, jakiś objaw paranoi tego człowieka - dodał.

Kamiński wykonał słynny gest w związku z wygaszeniem mu mandatu przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię. Decyzja lidera Polski 2050 to następstwo prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który skazał Kamińskiego i Wąsika w związku z tzw. aferą gruntową (więcej TUTAJ).

Politycy PiS usłyszeli w środę wyrok skazujący ich na karę dwóch lat bezwzględnego więzienia. Sąd orzekł wobec byłego szefa MSWiA i jego zastępcy także zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w instytucjach publicznych przez 5 lat. Okres został i tak skrócony z pierwotnych 10 lat.

Kozakiewicz w przeszłości swoich sił próbował w polityce. W latach 1998-2002 z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność był radnym Gdyni. W 2011 roku bezskutecznie kandydował do Sejmu z pierwszego miejsca stołecznej listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z kolei w 2019 roku kandydował do Parlamentu Europejskiego w okręgu dolnośląsko-lubelskim i do Senatu. W obu przypadkach z list Koalicji Obywatelskiej. Mandatów nie zdobył.

Czytaj także:
Marciniak opuści Polskę? "Mam sygnały"
"Za dwa lata posadzą cię do więzienia". Kowalczyk nie gryzł się w język

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×