Była minister sportu w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Danuta Dmowska-Andrzejuk miała być zatrudniona na fikcyjnym stanowisku w Totalizatorze Sportowym jako doradca zarządu. O całej sprawie w środę, 28 sierpnia, poinformowała Wirtualna Polska.
Dzięki temu polska szpadzistka, mistrzyni świata i Europy od kwietnia 2021 roku do listopada 2023 zarobiła 438 615,8 zł, czyli blisko 14,5 tys. miesięcznie. Teraz do całej sprawy postanowił odnieść się obecny szef Totalizatora Sportowego Rafał Krzemień.
- Mówimy tu wprost o niegospodarności. Bo niegospodarność to jest płacenie przez dwa lata sowitej pensji osobie, która nie przychodzi do pracy, nie pracuje zdalnie, w mailach nie ma śladów jej aktywności zawodowej. Osobie o dużym politycznym poparciu poprzedniej władzy - przyznał w wywiadzie dla Onetu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Potwierdzono również informacje WP, jakoby aktualne szefostwo zawiadomiło prokuraturę o możliwości popełnienie przestępstwa. Krzemień podkreślił bowiem, iż nie znaleziono dokumentów potwierdzających pracę Dmowskiej-Andrzejuk.
Szef Totalizatora Sportowego ujawnił również nowy wątek dotyczący całej sprawy. Okazało się bowiem, iż w momencie, gdy zatrudniona była tam była szpadzistka, to jednocześnie piastowała inną funkcję.
- Przyszła ministra była jednocześnie doradczynią u nas i prezeską LOTTO SuperLIGI tenisa ziemnego. (...) Jaki był realny wpływ na podpisanie umowy z tym podmiotem, a mówimy o umowie o wielomilionowej wartości, powinna zweryfikować prokuratura - wyznał Krzemień.
Przypomnijmy, że była minister sportu wydała już oświadczenie dotyczące jej pracy w Totalizatorze Sportowym. "Zarzuty pojawiające się są dla mnie krzywdzące i nieprawdziwe. Oświadczam, że moje zatrudnienie w spółce Totalizator Sportowy było rzeczywiste, a nie fikcyjne" - napisała na portalu X, a jej dalszą wypowiedź można przeczytać TUTAJ.