Adam Korol to mistrz olimpijski w wioślarskiej czwórce podwójnej mężczyzn z 2008 roku. Obecnie jest prezesem Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich (PZTW), a także wiceprezesem PKOl.
W czwartek telewizja Republika opublikowała na swojej stronie internetowej materiał, w którym informowała o rzekomych zarobkach, jakie ma otrzymywać Korol z tytułu pełnionych funkcji. Autor artykułu donosił, że wypłaty prezesa w PZTW to "nie mniej niż 30 tys. złotych" miesięcznie. Emerytowany zawodnik jest również dyrektorem ds. sportu w Urzędzie Miasta Gdańska, za co według Republiki na jego konto ma spływać kolejne 10 tysięcy złotych.
W 2023 roku powstała Fundacja Polskiego Sportu. To działająca przy PKOl organizacja, która wspiera rozwój sportu w naszym kraju. Jej pierwszym prezesem został Korol, który pełnił tę funkcję przez kilka miesięcy. - Za swoją pracę, która wymagała dużego zaangażowania i odpowiedzialności za podejmowane decyzje, otrzymywałem wynagrodzenie - relacjonował w rozmowie z Republiką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje
Autor materiału powołuje się na nieoficjalne ustalenia i donosi, że złoty medalista z Pekinu będąc prezesem Fundacji, miał wystawiać sobie faktury na kwotę 40 tysięcy złotych. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy samego zainteresowanego. Korol przekazał nam, że sumy podawane przez Republikę mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
- Nie mam nic do ukrycia, dlatego odpowiedziałem na wszystkie zadane przez dziennikarza (Republiki - przyp. red) pytania. Byłem prezesem Fundacji Polskiego Sportu, która działa przy PKOl. Za pracę otrzymywałem wynagrodzenie, natomiast na początku tego roku złożyłem rezygnację. Przedstawione w artykule kwoty są zdecydowanie zawyżone. Nigdy nie otrzymywałem takiego wynagrodzenia - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Nieprawdą jest, że w Polskim Związku Towarzystw Wioślarskich zarabiam powyżej 30 tysięcy złotych. Każdy, kto zna realia polskiego sportu, wie, że takie pensje są nierealne, ponieważ w polskich związkach sportowych liczymy każdy grosz. Obecnie jestem wiceprezesem i członkiem prezydium PKOl i za to nie pobieram wynagrodzenia. Funkcję pełnię społecznie, bo jako były mistrz olimpijski czuję się częścią rodziny olimpijskiej - dodał.
Republika donosi również, że Korol jako członek prezydium PKOl użytkuje wyprodukowaną w 2023 roku Toyotę Land Cruiser, której wartość wynosi około 300-400 tysięcy złotych. - Koszty eksploatacji auta pokrywa PKOl. Benzynę pokrywał PKOl do momentu pełnienia przez Adama Korola funkcji Prezesa Fundacji Polskiego Sportu - przekazał dziennikarzom stacji PKOl.
Autor materiału zasugerował, że 50-latek korzysta z tego samochodu również w celach prywatnych. W rozmowie z Republiką Korol przekazał, że kupuje paliwo z własnych środków. Oto co powiedział na ten temat naszej redakcji:
- Nie wybierałem modelu służbowego samochodu, jeżdżę takim, jaki otrzymałem. Wszyscy członkowie prezydium PKOl mają możliwość korzystania ze służbowych samochodów. Wynika to z globalnej umowy pomiędzy Toyotą a MKOl. Na jej podstawie komitety narodowe mogą użytkować samochody tej marki. Koszty paliwa pokrywam z własnych środków - mówił nam Korol.
Republika uważa także, że Korol jest zaangażowany politycznie. W materiale jest kilkukrotnie nazywany "kolegą Sławomira Nitrasa", podkreślono też, że celem 50-latka ma rzekomo być objęcie posady prezesa PKOl. Mistrz olimpijski z Pekinu zdecydowanie zaprzecza tym doniesieniom.
- Chcę uciąć te spekulacje - nie mam w planach zajęcia fotela prezesa PKOl. Jestem byłym wioślarzem, prezesem Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, to ważna dla mnie misja i na niej się skupiam - zadeklarował nasz rozmówca.
Mateusz Byczkowski, Adrian Hulbój, dziennikarze WP SportoweFakty