3 
Witold Bańka nie miał kontrkandydata. Już kilka miesięcy temu otrzymał wsparcie od uczestników Olimpijskiego Szczytu, w tym od ustępującego wtedy szefa MKOl-u, Tomasa Bacha.
Witold Bańka, były minister sportu i turystyki w rządzie PiS, zdecydował się kontynuować swoją misję jako przewodniczący WADA, mimo propozycji - jak ujawniła "Rzeczpospolita" - startu w wyborach prezydenckich, którą otrzymał od Jarosława Kaczyńskiego.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Bańka jednak odmówił i wybrał drogę dalszej walki z dopingiem w sporcie. Wciąż będzie zatem jednym z ważniejszych Polaków w świecie sportu. - Dzisiejszy wynik potwierdza naszą wspólną misję i wartości. Przyjmuję tę ostatnią trzyletnią kadencję na stanowisku prezydenta WADA z pokorą, celem i głębokim poczuciem odpowiedzialności i z niecierpliwością czekam na kontynuację tej kadencji - stwierdził po wyborze, dziękując za zaufanie.
- Pomimo wielu wyzwań, przed którymi stanęliśmy w ciągu ostatnich pięciu i pół roku, był to również okres transformacji, odporności i niezaprzeczalnego postępu. Z niecierpliwością czekamy na wykorzystanie rozpędu, który wspólnie stworzyliśmy, i na osiągnięcie jeszcze większego sukcesu WADA i globalnej społeczności antydopingowej - dodał Bańka. Pod jego przewodnictwem, WADA zwiększyła swój budżet i wzmocniła działania edukacyjne oraz śledcze.
W czasie drugiej kadencji Polak musiał jednak zmierzyć się z zarzutami o stronniczość i brak transparentności WADA, szczególnie po ujawnieniu przez "New York Times" i ARD informacji o pozytywnych wynikach testów antydopingowych u chińskich pływaków. Ostatecznie nie dopatrzono się w WADA naruszenia przepisów, co potwierdził niezależny prokurator Eric Cottier.
Bańka jest byłym sprinterem. Jego największym osiągnięciem jest brązowy medal mistrzostw świata z Osaki, wywalczony w sztafecie 4x400 metrów.
