Plany Radosława Piesiewicza, o których pisaliśmy tutaj, wywołały spore zamieszanie w środowisku sportowym w Polsce. Prezes PKOl po raz pierwszy tak otwarcie opowiedział o planach wielkiej reformy, która miałaby sprawić, że to właśnie kierowana przez niego instytucja uzyskałaby największy wpływ na rozwój sportu w Polsce.
Powagę sytuacji dodały także zapewnienia, że koncepcja ustawy odbierającej kompetencję rządowi otrzymała już wstępną akceptację... prezydenta Karola Nawrockiego. To właśnie głowa państwa miała dać "zielone światło" do przyspieszenia prac nad szczegółowym projektem. Choć nie wiadomo, czy projekt trafi do Sejmu jeszcze podczas tej kadencji parlamentu, to już teraz można założyć, że będzie kolejnym polem konfliktu prezydenta z rządzącą koalicją.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica ma relikwie Jana Pawła II. "Wdzięczność i podziw dla papieża nie zniknął"
Pomysł wydaje się rewolucyjny, bo Piesiewicz wprost mówi o przekazaniu kontroli nad dzieleniem budżetowych pieniędzy dla sportu z ministerstwa sportu do... PKOl. Mowa o sporych środkach, bo przyszłoroczny budżet ministerstwa ma wynosić ponad 2,6 mld złotych, czego spora część jest wydawana właśnie na sport kwalifikowany.
- W takim wymiarze, jak obecnie, Ministerstwo Sportu jest instytucją zupełnie niepotrzebną i powinno zostać zlikwidowane. Chcemy zmienić sposób zarządzania finansami, by pozbawić ministra sportu możliwości szantażowania związków sportowych pieniędzmi publicznymi. Za kadencji Sławomira Nitrasa doświadczyliśmy sytuacji, w której polityk zupełnie swobodnie może zablokować w Polsce wybraną dyscyplinę sportową i to tylko dlatego, że nie podoba mu się prezes związku. Nie chcemy prywatnych wojenek w sporcie. Prezydent Nawrocki wie o sprawie i to on dał zielone światło, by ruszyć z mocniejszymi pracami nad ustawą - mówił Radosław Piesiewicz. Jak sam wskazał, gotowy projekt ustawy powinien trafić do konsultacji w środowisku sportowym już za kilka miesięcy.
W środę minister sportu Jakub Rutnicki pojawił się publicznie podczas konferencji prasowej w towarzystwie dwukrotnej mistrzyni świata w kajakarstwie górskim Klaudii Zwolińskiej. Przy okazji tej uroczystości usłyszał pytanie dotyczące planów PKOl.
- Nie chcę komentować tej sprawy. Najlepszą odpowiedzią będą nasze działania i wsparcie dla związków sportowych - uciął temat polityk.
Wiadomo jednak, że sprawa nie będzie dla niego wygodna. Rozwiązanie Piesiewicza może spodobać się w środowisku sportowym, bo dałoby działaczom dużą niezależność od polityków. Dzisiaj to właśnie przedstawiciele związków sportowych wybierają prezesa PKOl, co w przypadku nowej ustawy, sprawiałoby, że mogliby wybierać tak naprawdę swojego przełożonego. To wybrany przez związki sportowe prezes PKOl byłby odpowiedzialny za podział budżetowych środków.