Przykładem jest krykiet, który jest sportem narodowym w Indiach, Pakistanie, Australii czy Anglii. To gra strategiczna, trwająca nawet kilka dni, łącząca precyzję, wytrzymałość i taktykę. Choć w Polsce istnieją nieliczne kluby, krykiet pozostaje dyscypliną niszową.
Podobnie jest z kabaddi, popularnym w Indiach, Bangladeszu i Nepalu. To sport kontaktowy, w którym drużyny na zmianę wysyłają "atakującego", który stara się dotknąć przeciwników i wrócić na swoją stronę boiska, wszystko podczas wstrzymywania oddechu. Dla Europejczyków wygląda niezwykle egzotycznie, a w Polsce jest praktycznie nieznany.
W Ameryce Południowej króluje pato, czyli narodowy sport Argentyny, łączący elementy koszykówki i polo. Zawodnicy na koniach próbują zdobywać punkty, przenosząc skórzaną piłkę do kosza, co wymaga jednocześnie doskonałej jazdy konnej i refleksu. W Polsce takie połączenie jeździectwa i piłki praktycznie nie istnieje.
ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny powrót Krychowiaka? "Może pomogę im awansować"
W Azji popularne są też sepak takraw i shinty. Sepak takraw, szczególnie w Tajlandii i Malezji, przypomina siatkówkę, ale zawodnicy odbijają piłkę tylko nogami, kolanami, głową i klatką piersiową, wykonując akrobatyczne wślizgi i salta. Shinty z kolei to szkocka wersja hokeja na trawie z długimi kijami, wymagająca szybkości i precyzji, ale w Polsce niemal nieznana.
W Australii natomiast rządzi Australian Rules Football, czyli futbol australijski, który łączy elementy futbolu amerykańskiego, rugby i koszykówki. To brutalny i szybki sport, bardzo widowiskowy.
Te przykłady pokazują, że sporty, które w danym kraju są niemal religią i mają miliony fanów, w innym mogą być zupełnie nieznane. Popularność sportu często zależy od tradycji, kultury i lokalnych zwyczajów, a nie tylko od atrakcyjności samej dyscypliny.