Przemysław "Machine" Majewski ma jeszcze coś do udowodnienia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

O wizycie Przemysława "Machine" Majewskiego w kraju i rodzinnym mieście już informowaliśmy. Zdobywca pasa WBO NABO podczas pobytu w Radomiu wykazuje się pełnym profesjonalizmem, znajdując czas na rozmowy z wieloma mediami.

Pięściarz grupy Global Boxing cierpliwie odpowiada na wiele pytań, w rozmowie z nim można poruszyć ciekawe wątki. Jednym z nich jest praca na planie filmowym przy serialu "Cloroformo". - To był jeden z najciekawszych tygodni mojego życia. Spotkałem fajnych ludzi. Przede wszystkim jednak mogłem zobaczyć, jak to wszystko wygląda "od kuchni" - opowiada Przemysław Majewski. Grał samego siebie, choć początkowa koncepcja twórców była inna. Nie zmieniło się jednak to, iż był "czarnym charakterem".

Bokser wraca wspomnieniami do początków swojej przygody ze sportem. Trenował wówczas zapasy pod okiem Artura Kubisia i Mariana Osińskiego. Osiągnął kilka bardzo dobrych rezultatów, np. trzecie miejsce na Memoriale Władysława Miazio, czwartą lokatę na Międzynarodowych Mistrzostwach Polski. Znajdował się w kadrze makroregionu, występował na niezliczonej ilości turniejów.

Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, boks stał się dla Majewskiego zawodem. Nie ukrywa, iż na początku pobytu za oceanem było ciężko. Musiał pracować fizycznie przez całe dni. W odpowiednim momencie jego mumiejętnościom pięściarskim zaufał Mariusz Kołodziej z Global Boxing. Do debiutu "The Machine" na zawodowym ringu doszło w 2006 roku. Od tamtego czasu stoczył 18 walk, w czerwcu bieżącego roku zdobył pas WBO NABO, a przegrał zaledwie jedno starcie, w listopadzie. Porażka z Jose Miguelem Torresem nie zniechęciła Polaka, któremu przydomek nadali koledzy z siłowni, widząc regularność, z jaką trenuje. Jak mówi, ma jeszcze wiele do udowodnienia.

Źródło artykułu: