W piątek odbędą się finały kolejnych kajakarskich konkurencji na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. My już możemy powiedzieć, że będzie to sensacyjne rozstrzygnięcie dla reprezentacji Polski. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 1996 roku, podczas igrzysk w Atlancie.
Polskie kajakarki przyzwyczaiły nas, kibiców, do tego, że z każdej kolejnej imprezy czterolecia przywoziły co najmniej jeden medal, a najczęściej było ich więcej. Główną konkurencją, która powiększała zdobycz reprezentacji Polski była K2 na 500 metrów kobiet. Nie schodziliśmy w niej z podium od 2000 roku.
W Atlancie, w 1996 roku, w finale K2 na 500 metrów kobiet Izabela Dylewska-Światowiak oraz Elżbieta Urbańczyk dopłynęły do finału na siódmym miejscu. Od kolejnych igrzysk mogliśmy cieszyć się już medalami polskiej dwójki. Najpierw w Sydney (2000) oraz Atenach (2004) brązowe medale zdobywały Beata Sokołowska i Aneta Pastuszka.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Wołosz ma plan na siebie po zakończeniu kariery. "Przewinęło mi się przez uszy"
Później, w Pekinie, do Anety Pastuszki, która występowała już pod nazwiskiem Konieczna, dołączyła Beata Mikołajczyk. Polki także znalazły się na podium olimpijskiego finału. Tym razem było srebro.
Na kolejnej edycji igrzysk olimpijskich, w Londynie, pojawiła się już Karolina Naja. To ona od 2012 roku zdobywała medale z najważniejszej imprezy czterolecia. Wtedy, w Londynie, w K2 wywalczyła brąz z Beatą Mikołajczyk. Cztery lata później, w 2016 roku w Rio de Janeiro Polki w tym samym składzie powtórzyły sukces i także były trzecie.
W Tokio swoją przygodę kontynuowała Karolina Naja, która powiększyła kolekcję medali. Tym razem już z Anną Puławską. Polki wywalczyły srebro, przegrywając tylko z niepokonaną wtedy Lisą Carrington i Caitlin Regal.
Kiedy przyszły igrzyska olimpijskie Paryż 2024, to wszyscy wierzyliśmy, że polskie kajakarki ponownie dołożą medale do dorobku reprezentacji Polski. Trzymaliśmy kciuki, żeby Karolina Naja do swojej kolekcji dołożyła tej brakujący, najcenniejszy krążek. Już wiemy, że tego nie dokona.
W stolicy Francji mieliśmy dwie osady w półfinale K2 na 500 metrów. Co ciekawe, po losowaniu okazało się, że obie płyną w tym samym wyścigu. Obok siebie na starcie stanęły Martyna Klatt i Helena Wiśniewska oraz Karolina Naja z Anną Puławską.
Te pierwsze przez większość dystansu płynęły z przodu i wydawało się, że będą liczyły się w walce o finał, bo do niego premiowane awansem były aż cztery osady. Od początku z problemami płynęły Naja i Puławska, które w połowie dystansu nie były w stanie przyspieszyć i zaczęły odstawać. Na ostatnich metrach wypadły także Klatt i Wiśniewska.
Tym samym polskie kajakarki, po raz pierwszy od 1996 roku, nie zdobędą medalu w konkurencji K2 na 500 metrów kobiet. Tego nie mogliśmy przewidzieć. Nikt nawet tak czarnego scenariusza nie zakładał.
Co więcej, po raz ostatni polskiej osady K2 kobiet na 500 metrów w finale igrzysk nie było w 1984 roku. Ale wtedy, w tej konkurencji, w ogóle Polki nie wystartowały. Od 1988 roku za każdym razem mieliśmy naszą dwójkę w wyścigu medalowym. Teraz, mimo dwóch osad w półfinale, nie będziemy obserwować Polek w finale.
Czytaj także:
Klęska Biało-Czerwonych. Czegoś takiego nie mogliśmy się spodziewać
Eksperymentalny skład nie dał rady. Sztafeta bez awansu do finału
działacze sportowi - tfuuuu
kumoterstwo i znajomości jak w komunie rączka rączkę
Polityka co ma do tego!
Pozdrawiam!