Śmierć prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, sprawiła, że coraz więcej osób angażuje się w różne akcje przeciwko mowie nienawiści w internecie. Jedną z nich jest Anna Lewandowska. Żona Roberta Lewandowskiego często na swoich profilach w mediach społecznościowych musi mierzyć się z hejtem w komentarzach. - Zacznijmy mówić o tym co DOBRE, a nie o tym co złe - napisała w swoim najnowszym wpisie (pisownia oryginalna - dop. red.).
- Słowa Świętego Augustyna są dzisiaj bardzo aktualne: Mówi się "złe czasy mamy, czasy trudne". Ale usiłujmy żyć dobrze, a czasy będą dobre. Czasy to my. Tacy, jacy jesteśmy, takie są i czasy”. Zmiany SĄ możliwe jeśli zaczniemy je od zmian w NAS samych - dodała była mistrzyni karate.
Lewandowska namawia swoich fanów do tego, by budowali siłę miłości, a nie nienawiści. Jej zdaniem to jedyna słuszna odpowiedź na zjawisko hejtu. - Dobry uczynek każdego dnia to już 365 w ciągu roku, to bardzo dużo jak na początek. Dlatego warto zacząć od dziś, nie przegapmy tego momentu. Od dziś nie mówmy już złych słów, bo tylko te dobre budują relację między ludźmi, szacunek do drugiego człowieka, życzliwość... Dobrym słowem można wiele... I o tym powinniśmy pamiętać - napisała żona napastnika Bayernu Monachium.
To kolejny wpis Lewandowskiej po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Znów poruszyła zjawisko hejtu w internecie. - Dajmy stanowczy, wyraźny sprzeciw mowie nienawiści. Pokażmy, że nie ma naszej zgody na nienawiść wobec drugiego Człowieka - pisała w poniedziałek.
Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia. Dzień wcześniej, podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na scenie w Gdańsku został ugodzony nożem przez Stefana W., który w grudniu wyszedł z więzienia. W nocy z niedzieli na poniedziałek Adamowicz przeszedł operację trwającą ponad 5 godzin, ale lekarze nie zdołali go uratować.
ZOBACZ WIDEO Sławomir Peszko nie rusza się z Gdańska. "Ma umowę na sześć i pół roku"