Oczekuję cierpliwości - rozmowa z Robertem Nowakowskim, szkoleniowcem SPR Pogoni Baltica Szczecin
Drużyna z Pomorza Zachodniego kontynuuje niechlubną serię porażek w Superlidze Kobiet. Z dwoma punktami na koncie okupuje przedostatnie miejsce w tabeli a rywalki skrupulatnie gromadzą punkty. W obozie szczecińskiego beniaminka mają jednak nadzieję, że poczynione zmiany w sztabie trenerskim doprowadzą do zmiany oblicza i stylu gry zespołu. Pierwsze dobre sygnały kibice mieli okazję obejrzeć w pierwszej połowie meczu z kielczankami, w której gospodynie zaprezentowały się na miarę oczekiwań. Zaraz po spotkaniu portalowi SportoweFakty.pl wywiadu udzielił nowy szkoleniowiec Pogoni Baltica Robert Nowakowski.
Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski: Sobotni mecz Pogoni Baltica z Kielcami jest dla Pana debiutem na ławce trenerskiej beniaminka ze Szczecina. Jest to bardzo młody i jeszcze niedoświadczony zespół na tle rywalek. Czego Pan oczekiwał od swoich nowych podopiecznych przed tymi zawodami?
Robert Nowakowski: Przede wszystkim oczekiwałem zaangażowania, walki i pokazania się z jak najlepszej strony. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z pierwszej połowy. Dziewczyny podjęły walkę, realizowały założenia taktyczne. Były jeszcze błędy w obronie, ale temu się nie dziwię. Minęło dopiero 5 dni treningów. Błędy w obronie będą się jeszcze zdarzały, nie ma co ukrywać. Czeka mnie bardzo dużo pracy. Oczekuję cierpliwości i tylko i wyłącznie cierpliwości, bo to nie jest maszyna, że się zaprogramuje i od razu będzie ok.
W jakim stopniu udało się to zrealizować?
- To było "liźnięte" przez te dni, że tak powiem. Starałem się tak przygotować zespół, żeby mogły wyjść z takiego schematu. Sytuacje boiskowe są potem różne. Wszystko zmienia się w trakcie grania i trzeba podejmować inne decyzje.
Oglądał Pan dziewczyny w Jeleniej Górze w meczu z KPR-em. Wówczas nie wyglądało to zbyt optymistycznie. Jakie dostrzega Pan różnice w grze w tamtym i w tym spotkaniu?
- Ja widziałem zdecydowanie większe zaangażowanie i chęć walki. Nie było takich obaw i strachu jak w tamtym meczu.
Zna Pan już KSS, bo miał okazję grać przeciwko nim jeszcze jako trener Piotrcovii. Wówczas zespół zanotował minimalną porażkę 27:29. Jakie były założenia taktyczne na tego przeciwnika w tym meczu?
- Założenia były takie, by dziewczyny zagrały bardzo dobrze w obronie. Kluczem do zwycięstwa w każdym meczu jest gra obronna i kontra. To są najłatwiejsze bramki, które się zdobywa. Im więcej piłek wybronimy i skontrujemy tym będzie nam łatwiej potem rzucić w ataku pozycyjnym. Będzie komfort tego, że jest jakaś tam przewaga. Generalnie chodziło o to, żeby podjąć walkę, nie bać się, nie czuć jakiejś presji czy odpowiedzialności za coś, bo tak jak wszyscy wiedzą, to jest bardzo młody zespół i jeszcze się uczy.
Na co kładł Pan największy nacisk na treningach w minionym tygodniu?
- Na wytrzymałość biegową, kondycję, by była siła. Potem troszeczkę poświęciłem czasu na samą taktykę. Miałem tylko dwa dni, a to jest za krótko by coś więcej zrobić.