Ivica Vrdoljak: Do końca roku chcemy być liderem

Legia Warszawa wciąż traci dwa punkty do lidera Śląska Wrocław. Jednak Ivica Vrdoljak liczy na potknięcie WKS-u w najbliższym spotkaniu z Widzewem Łódź. Dużo łatwiejsze zadanie czeka Legię, która zmierzy się z Cracovią.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

- Mamy jeszcze mecz z Cracovią, chcemy go oczywiście wygrać, a Śląsk mam nadzieję, że straci punkty z Widzewem Łódź. Chciałbym jeszcze w tym roku być liderem - mówi Ivica Vrdoljak, kapitan Legii Warszawa. W poniedziałek Wojskowi ponownie musieli odrabiać straty do podopiecznych Oresta Lenczyka. Przed pojedynkiem z Zagłębiem Legia traciła aż pięć punktów i za nic w świecie nie mogła choćby zremisować. - Było wszystko tak jak miało być - przyjechaliśmy do Lubina po trzy punkty. Na początku myśleliśmy, że będzie trudniej, a na boisku okazało się, że będzie inaczej. Sądziliśmy, że Zagłębie będzie bardziej walczyło o punkty. Dla nas skończyło się dobrze, bo nie straciliśmy dużo sił - cieszy się Serb, który kosztował obecny klub aż milion euro.

Zagłębie nie sprawiło swoim przeciwnikom żadnych problemów i Legia wygrała 4:0, chociaż spodziewała się dużo trudniejszej przeprawy. Tymczasem Miedziowi znów zagrali bardzo słabo i drużyna Macieja Skorży nie musiała się wysilić. - Lepszy mecz zagrali w Warszawie. Na samym początku sezonu rozmawiałem z kolegami i patrząc na nazwiska w tym zespole to byłem pewien, że Zagłębie będzie walczyło o górną część tabeli. Myślę, że mają dużą presję na sobie i są przestraszeni - ocenia Vrdoljak.

Serb wraz z kolegami rozegrał kapitalnie rzut wolny. Po nim bramkę zdobył Maciej Rybus i jak się okazało po meczu, Wojskowi ćwiczyli ten element gry i nie było żadnej przypadkowości. - Kilka minut wcześniej był podobny rzut wolny i kilku zawodników uznało, że gramy to. Jednak ja mówiłem, że jest za daleko i dopiero później to wykonaliśmy. Powiedziałem do Ljuboli, że tak rozgrywamy ten stały fragment gry i wyszło dobrze.

Później gola strzelił sam Vrdoljak wykorzystując niezdecydowanie Csaby Horvatha oraz Patryka Rachwała. - Jak poszła ta akcja to myślałem, że Radović chciał zagrać do Ljuboli, ale on odpuścił. Widziałem, że obrońca nie idzie do końca na piłkę. Zrobił wślizg, lecz wcześniej ja dotknąłem piłkę - cieszy się piłkarz Legii, który jednak już w przerwie został zmieniony przez Janusza Gola. Dlaczego? - Doznałem kontuzji jak walczyłem z Sernasem. Jeszcze wcześniej miałem problemy z pachwiną, a teraz bolały mnie mięśnie brzucha. Razem z doktorem uznaliśmy, że lepiej żebym zszedł z boiska i nic poważniejszego nie stało się.

Piłkarze w Legii mają w lidze najwięcej spotkań w nogach. Do rozegrania zostały im jeszcze dwa mecze, ale cieszą się, że z Zagłębiem nie musieli się zbytnio napracować. - Nie jest łatwo grać co trzy dni. Myślałem, że będzie trudniej i dlatego nie każdy się aż tak bardzo zmęczył. Kondycyjnie wytrzymujemy spokojnie 90 minut - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×