Srebrny medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro jest drugim, który Maja Włoszczowska zdobyła w swojej karierze. Pierwszy medal olimpijski wywalczyła osiem lat temu na igrzyskach w Pekinie.
- Zdobycie medalu wiąże się z wieloma różnymi obowiązkami. Z jednej strony to bardzo przyjemne chwile, kiedy przychodzę na rynek w Jeleniej Górze i widzę kilka tysięcy osób, które przyszły, żeby mnie powitać. Tylko, kiedy z tymi kilkoma tysiącami osób trzeba zrobić sobie zdjęcie i rozdać im kilka tysięcy autografów, to po kilku godzinach zaczyna to być wyczerpujące. W takich sytuacjach nie mam już siły na trening - wyjawiła Maja Włoszczowska w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim.
- W tym roku miałam pięciodniowy maraton podobnych eventów. Jeden po drugich. Aż samej było mi przykro, że nie jestem w stanie być bardzo miła dla wszystkich ludzi i kibiców, którzy przychodzą się ze mną spotkać. Fizycznie w pewnym momencie człowiek ma już dość - dodała znakomita kolarka górska.
Maja Włoszczowska cieszy się, że po wyczerpującym sezonie wreszcie będzie miała chwilę, żeby odpocząć.
- W listopadzie uda mi się wreszcie odpocząć. Już się nie mogę doczekać. Razem z moim partnerem Przemkiem Zawadą wybraliśmy bardzo ciekawy kierunek. Lecimy do Kambodży i Wietnamu, a może i do Laosu. Na pewno będzie fajnie i ciekawie. Podróżowanie to moja druga pasja, więc cieszę się, że uda mi się zobaczyć kolejny kawałek świata - zakończyła.