Nie od dziś wiadomo, że jednym z największych przeciwników kolarza jest wiatr. Niewidzialny przeciwnik potrafi pokrzyżować szyki, rozbić peleton, zachwiać rowerem. Wiatru nie brakowało także i w sezonie 2020. I nie były to wcale pojedyncze podmuchy, lecz wiatr wiejący nieustannie – przede wszystkim w oczy organizatorów zawodów MTB. W obliczu panoszącego się na świecie koronawirusa, liczba maratonów została bezlitośnie obcięta. A przed finałem Cisowianka Mazovia MTB Marathon, gdy niemal z dnia na dzień władze kraju zdecydowały się wcisnąć hamulec bezpieczeństwa.
Cezary Zamana zrobił jednak wszystko, by ze swoim peletonem spod znaku czerwonej „M” dojechać do końca i godnie pożegnać ten przedziwny sezon. Na organizowany w Legionowie finał zadbał o najwyższy poziom bezpieczeństwa. Mocno rozciągnął sektory startowe, od nowa zaprojektował bazę zawodów, na każdym kroku apelował o noszenie maseczek i pozostawał w stałym kontakcie ze służbami dbającymi o bezpieczeństwo zawodników.
„W tych trudnych czasach tym bardziej warto przypominać, ze jazda na rowerze to nie tylko przyjemność czy rywalizacja. To również hartowanie ducha i ciała. To także spełnianie swoich sportowych celów, które zawodniczki oraz zawodnicy stawiają sobie każdego roku. I to właśnie chciałem im zapewnić, organizując finał w Legionowie” – wyjaśniał dyrektor sportowy Cisowianka Mazovia MTB Marathon, Cezary Zamana. „Sam bardzo dobrze wiem, jak trudna jest rywalizacja w niesprzyjających warunkach pogodowych, bo to w takich okolicznościach niejednokrotnie walczyłem o triumfy na szosie. Dlatego utożsamiam się z sukcesami moich zawodników, którzy mimo tego wiatru w oczy dojechali do mety cali, zdrowi i zadowoleni” – dodawał Cezary Zamana.
Gra – a dokładniej trasa – warta była świeczki. Przez pierwszą część dystansów ½ Pro i Pro można było wykręcić niezłą prędkość, by następnie wyszaleć się na single trackach, wymagających już więcej techniki oraz uwagi. Na uwagę zasługiwała też piękna otoczka, w której przyszło ścigać się kolarkom i kolarzom. Chotomowski las, obfitujący w zapewniające rześkie powietrze sosny, wydawał się jak z japońskiego snu: intensywne, złociste kolory przytłumione były snującą się między ciemnymi pniami mgłą.
W tych warunkach po zwycięstwo na królewskim dystansie Pro sięgnął Michał Glanz (Warszawski Klub Kolarski), który na metę dotarł w 2:19:23. Drugi był Jerzy Zakrzewski (Rafbike Cycling Team, 2:25:16), a trzeci finiszował Andrzej Jędrej (IFon KolarzKlub, 2:25:24). Na dystansie ½ Pro wśród pań najszybsza okazała się Urszula Luboińska (Trezado Bike on Wax), która metę na ulicy Chrobrego w Legionowie osiągnęła w 1:47:42. Druga była Alicja Napióra (Hurtap, 1:51:26), a trzecia Kasia Andrzejczuk (IFon KolarzKlub, 2:04:51). Z panów rywalizujących na tym samym dystansie zwycięstwo wywalczył Karol Przyłuski (AKJ Kwidzyn, 1:35:54), wyprzedzając Pawła Wyczółkowskiego (1:35:55) oraz Marcina Kierdelewicza (Zabłudów Team, 1:36:18).
Organizacja finału nie byłaby możliwa bez zaangażowania partnerów i sponsorów. Infrastrukturę zapewniła DPD Arena Legionowo, która jak co roku gościnnie przywitała zawodniczki i zawodników z całej Polski. O nagrody dla triumfatorów z Legionowa zadbali sponsorzy cyklu. Firma Alltop przyszykowała nagrodę dla zwycięzcy dystansu Fit w kategorii Open Kobiety. CentrumRowerowe.pl przygotowało vouchery zakupowe oraz wysokiej jakości lampki rowerowe Eyen. GO Sport funduje zwyciężczyni oraz zwycięzcy dystansu Fit w klasyfikacji open bony zakupowe o wartości 100 złotych. Podarunki przygotował też zespół AJ’s Fenwicks. Warto wspomnieć, że transmisję w internecie zorganizowała ekipa KolarzKlub, przez co kibicowanie uczestnikom finału było jeszcze bezpieczniejsze.
„Dziękuję wszystkim zawodniczkom i zawodnikom, którzy dojechali do Legionowa i przy zachowaniu reżimu sanitarnego walczyli na tutejszych trasach. Swoje sportowe podziękowania kieruję też do wszystkich tych, którzy ścigali się w peletonie Mazovii podczas wcześniejszych maratonów” – mówił podczas dekoracji Cezary Zamana, z obowiązkową maseczką na twarzy. „Nie było łatwo, ale wierzę, że tak jak najtrudniejsza trasa buduje naszą wytrzymałość i wzmacnia mięśnie, tak samo i ten sezon doda nam sił, czyniąc nas wszystkich jeszcze odporniejszymi. A kolejny sezon może być już tylko lepszy” – dodawał triumfator Tour de Pologne z 2003 roku.