Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu Mateusz Rudyk wskazywany był jako jedna z nadziei na medal. Ostatecznie specjalista od kolarstwa torowego zajął 5. i 10. miejsce. A jeszcze kilka dni przed startem igrzysk jego występ stał pod znakiem zapytania. Stało się tak po tym, jak po badaniach antydopingowych wykryto u niego insulinę.
Ostatecznie wszystkie formalności zostały dopięte i Rudyk mógł reprezentować nasz kraj na najważniejszej imprezie czterolecia. Po zakończeniu igrzysk zamieścił w serwisie X gorzki wpis, w którym podsumował swój start.
"Na więcej nie było mnie stać. Oddałem całego siebie na deskach toru. Lata wyrzeczeń, poświęcania wszystkiego aby walczyć o medale na tej imprezie. Konkurencje sprinterskie są bezlitosne i nie można sobie pozwolić na najmniejszy błąd. Tylko co z tego, gdy ty robisz wszystko, co możesz, lecz nie jesteś w stanie przeskoczyć niektórych rzeczy? Po prostu nieraz czuję się bezradny" - napisał Rudyk.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Minorowe nastroje w polskich obozach. "Lekcja pokory, nie jest dobrze"
"Cieszę się, że choć bez medalu, to mogłem pokazać, że z cukrzycą można być dobrym sportowcem i osiągać wysokie wyniki sportowe oraz walczyć na igrzyskach olimpijskich" - dodał i zapewnił, że chce wystartować na igrzyskach w Los Angeles w 2028 roku.
Między wierszami Rudyk odniósł się także do sytuacji w polskim kolarstwie. Ta nie jest najlepsza. Polski Związek Kolarski jest zadłużony, a sportowcy na ostatnią chwilę otrzymywali rowery i stroje.
"Chcę spróbować jeszcze raz. Jeszcze raz za 4 lata powalczyć o marzenia. Tylko czy jak nic się nie zmieni, czy to będzie miało sens? Z takim pytaniem zostawiam siebie i was. Jeszcze raz dziękuję tym, którzy są ze mną, wspierają i pomagają, a do tych, którzy podkładają kłody pod nogi mam prośbę - zniknijcie i nie przeszkadzajcie więcej" - zakończył Rudyk.
Czytaj także:
Zmiany. Sześć nowych dyscyplin na kolejnych igrzyskach olimpijskich
Kozakiewicz o pięściarkach. Nie bawił się w dyplomację