Tegoroczna Vuelta a Espana dobiega końca. W sobotę odbył się 20. etap, a trasa prowadziła z Moralzarzal do Puerto de Navacerrada. Kolarze mieli do pokonania 181 km i był to etap górski, w którym nie brakowało wymagających wzniesień.
Wszyscy przede wszystkim obserwowali to, co robi Remco Evenepoel. Belg mógł w zasadzie przypieczętować największy sukces w dotychczasowej karierze. 22-latkowi starał się deptać po piętach Enric Mas, ale zawodnik Movistar ostatecznie nie zdołał zagrozić liderowi Vuelty.
Na mecie Mas był piąty, a Evenepoel tuż za jego plecami, ale różnica między nimi wynosiła zaledwie 2 sekundy. To oznacza, że Belg reprezentujący Quick-Step Alpha Vinyl Team jest już niemal pewny sukcesu. W niedzielę czeka nas runda honorowa i tylko jakiś dramat mógłby sprawić, że Remco nie utrzyma koszulki lidera.
Nie dziwi, że młody kolarz na mecie popłakał się ze szczęścia. Już przed sobotnim etapem mówił, że to jego najważniejszy dzień w karierze.
20. etap wygrał jednak inny zawodnik. Pierwszy na mecie był Richard Carapaz z Ineos Grenadiers. Ekwadorczyk miał osiem sekund przewagi nad Thymenem Arensmanem (Team DSM). Trzeci był Juan Ayuso.
Polała się krew. Dramatyczne sceny na trasie Vuelty >>
17. etap Vuelty bez trzykrotnego zwycięzcy. Ucieczka okazała się kluczowa >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!