13. etap Tour de France o długości 138 kilometrów kończył się na piekielnie trudnym podjeździe pod Grand Colombier. Michał Kwiatkowski z ekipy Ineos-Grenadiers po raz trzeci w tegorocznym Tour de France znalazł się w ucieczce dnia. Grupa kolarzy liczyła ok. 20 zawodników.
17-kilometrowy podjazd na Grand Colombier ucieczka rozpoczęła z przewagą ok. 4 minut. Michał Kwiatkowski na początku wspinaczki został z tyłu i wydawało się, że jego przygoda w walce o etap dobiegła końca. Być może otrzymał wówczas informację od swojej ekipy, aby odpuścił i pomagał swojemu liderowi Carlosowi Rodriguezowi w peletonie.
Kiedy do mety pozostało 12 kilometrów sytuacja się zmieniła. Kwiatkowski niespodziewanie przyspieszył i doszedł do czwórki kolarzy jadących na czele. Polak wyprzedził towarzyszy z ucieczki i ruszył samotnie do przodu.
Za jego plecami trwała pogoń kolarzy UAE-Team Emirates, z Rafałem Majką w składzie. Na szczęście Polak zachował odpowiednią ilość sił i nie dał się już dogonić.
- Te ostatnie kilometry etapu, to chyba były najtrudniejsze w moim życiu. To wspaniałe uczucie - mówił na mecie Polak.
To drugie zwycięstwo etapowe Polaka w Tour de France. Triumfował także w 2020 roku.
Zaraz gdy Polak triumfalnie wjechał na metę, z grupy lidera wyścigu zaatakował Tadej Pogacar. Słoweniec próbował oderwać się od Jonasa Vingegaarda. Na metę wpadł jako trzeci z drobną przewagą 4 sekund nad swoim głównym rywalem.
W klasyfikacji generalnej liderem pozostał Vingegaard z przewagą 9 sekund nad Pogacarem i 2 minut i 51 sekund nad Jaiem Hindleyem.
Zobacz też:
Wspaniała jazda Michała Kwiatkowskiego na Tour de France
Netflix odmienił Formułę 1, odmieni też kolarstwo? "W sercu peletonu" czyli Tour de France jakiego nie znamy
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #3. Mistrzyni z przypadku. Anita Włodarczyk odsłania kulisy