Start tegorocznego Tour de Pologne miał miejsce w Poznaniu. Na trasie pierwszego etapu kolarzy złapała nawałnica, która miała ogromny wpływ na przebieg rywalizacji (więcej przeczytasz tutaj ->>). "Grad, deszcz, wiatr. Armageddon na mecie" - napisał na Twitterze Sebastian Parjanowicz, dziennikarz TVP Sport.
Efekt był taki, że nie brakowało upadków i kraks, a wielu kolarzy ukończyło etap z ogromną stratą do triumfatora.
Ostatecznie na pierwszym miejscu finiszował Tim Merlier, ale belgijski kolarz nie pocieszył się długo z etapowego zwycięstwa. Blisko półtorej godziny po zakończeniu pierwszego dnia zmagań na trasie TdP, podjęta została oficjalna decyzja przez organizatorów.
- Razem z sędzią wyścigu podjęliśmy decyzję o pełnej neutralizacji wyników 1. etapu. Niezależnie od tego, gdzie nastąpiła kraksa, wszyscy zawodnicy mają ten sam czas - podał dla TVP Sport Czesław Lang, organizator wyścigu.
Oznacza to, że wszystkim 167 kolarzom zaliczono czas zwycięzcy. Na tej decyzji stracił nie tylko Tim Merlier, ale też Michał Kwiatkowski. Był on w grupie 33 kolarzy, którzy nie zostali zatrzymani przez nawałnicę. W niedzielę, podczas 2. etapu z Leszna do Karpacza, kończącego się na Orlinku, nie przystąpi on zatem przewagą nad głównymi konkurentami do końcowego triumfu.
Czytaj również:
Tyle polska gmina wyłożyła na imprezę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie