Stanisław Aniołkowski na ostatnim etapie w Krakowie zajął dopiero 13. miejsce i marzenia o triumfie etapowym podczas Tour de Pologne będzie musiał odłożyć co najmniej na przyszły rok. Nasz najlepszy sprinter w peletonie w tym roku najwyżej finiszował w Prudniku, gdzie był szósty, a w piątek w Katowicach zajął ósmą pozycję.
- Wydaje mi się, że na finiszu znowu za długo czekałem. Ciężko to przegryźć. Kończę ten wyścig bez podium, które było moim celem - mówił Polak na gorąco po zakończeniu rywalizacji.
Trzeba przyznać, że obsada sprinterów na tegorocznym Tour de Pologne była bardzo mocna, co wiązało się z tym, że organizatorzy nakładającego się na wyścig w Polsce Vuelta a Espana zarezerwowali najszybszym kolarzom w peletonie tylko jeden typowy płaski etap na przestrzeni 3 tygodni. Dla porównania w Polsce w ciągu 7 dni sprinterzy otrzymali 3 takie okazje, dlatego to w naszym kraju a nie w Hiszpanii mogliśmy oglądać Madsa Pedersena, Tima Merliera, Caleba Ewana, Sama Benneta czy Olava Kooija.
ZOBACZ WIDEO: Nowa bohaterka Polaków. Taka była od najmłodszych lat
Brak podium to mimo wszystko wynik nieco poniżej oczekiwań jak na kolarza, który w tym roku na 13. etapie Giro d'Italia otarł się o zwycięstwo.
- Skala trudności na Giro d'Italia i Tour de Pologne jest podobna, ale na Giro d'Italia było w tym roku więcej okazji, dlatego wydaje mi się, że ryzyko podejmowane przez kolarzy było tam mniejsze niż tutaj. Na Giro mieliśmy 8 okazji, gdzie sprinterzy mogli powalczyć. Do tego tutaj stawka sprinterska według mnie była nawet mocniejsza niż ta w klasyfikacji generalnej - tłumaczył dziennikarzom Aniołkowski.
Francuska ekipa Cofidis, w której ściga się Polak, nie jest silnym zespołem w peletonie i nie buduje tzw. sprinterskiego pociągu wokół Stanisława Aniołkowskiego. Na ostatnich metrach olimpijczyk z Paryża zwykle sam musi wywalczyć sobie dogodną pozycję do finiszu. Po obiecujących wynikach naszego kolarza w Giro d'Italia przedstawiciele francuskiej ekipy planują wspomóc swojego sprintera, ale na Tour de Pologne tego jeszcze nie zobaczyliśmy.
- Fajnie by było mieć jeszcze kogoś do rozprowadzenia, ale nasza ekipa nie buduje takiego mocnego pociągu i to też nie są proste rzeczy. Próbują to robić najlepsze ekipy jak Dsm, Soudal czy Visma, natomiast trzeba to długo trenować i mieć kolarzy, którzy dysponują odpowiednią mocą - puentuje Aniołkowski.
W tym momencie wiadomo już, że Polak przedłużył kontrakt z Cofidisem o kolejne trzy sezony. W poprzednich dniach były mistrz Polski tłumaczył, że wpływ na jego słabszą dyspozycję mógł mieć udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Przypomnijmy, że Stanisław Aniołkowski zastąpił na starcie wyścigu ze startu wspólnego Michała Kwiatkowskiego. O tym, że pojedzie na igrzyska, dowiedział się kilka dni przed startem. Ciężki wyścig olimpijski mógł wybić go z rytmu przygotowań.
Najbliższe starty Aniołkowskiego to klasyk BEMER Cyclassics w Hambrgu oraz Mistrzostwa Europy w Belgii.
Zobacz też:
Szczere wyznanie zwycięzcy Tour de Pologne. "Myślałem, że moja kariera się skończyła"
"Najlepiej by było zasypać wszystkie te rowy". Lang odpowiedział na zarzuty