Czesław Lang od 31 lat pełni rolę dyrektora Tour de Pologne i nie ulega wątpliwości, że to dzięki niemu wyścig ten uzyskał w 2011 roku najwyższą kategorię World Tour, dzięki czemu na polskich szosach rokrocznie możemy oglądać najmocniejsze kolarskie ekipy na świecie. Kiedy jednak mają miejsce nieoczekiwane zdarzenia takie jak wypadki, kibice obarczają winą za ich obecność dyrektora zmagań, sugerując, że trasa jest słabo zabezpieczona, a kolarze przejeżdżają w karkołomnych miejscach.
Tak się stało, gdy na trzecim etapie bardzo groźny upadek zanotował Francuz Nicolas Debeaumarche z grupy Cofidis. Zawodnik źle obliczył zakręt i wypadł z trasy, uderzając głową o betonowy przepust. Z taką samą przeszkodą 5 lat temu, ale w mniej oczywistych okolicznościach, zderzył się Bjorg Lambrecht, który wskutek tego zdarzenia zmarł.
Francuz miał więcej szczęścia niż młody Belg i choć wstępna diagnoza, czyli złamanie kręgosłupa brzmiała jak wyrok, to z nowych informacji wynika, że rdzeń kręgowy kolarza nie został przerwany, a zawodnik powoli będzie dążył do powrotu do kolarstwa.
ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich
Czesław Lang w rozmowie z WP Sportowe Fakty zauważył, że są w kolarstwie wypadki, którym nie da się zapobiec.
- Ja myślę, że najlepiej by było zasypać wzdłuż wszystkie te rowy. Jeśli etap ma 200 kilometrów, to po drodze możemy się natknąć na 1000 przepustów. To jeśli tak zrobimy, to można będzie bezpiecznie przejechać - wytłumaczył z humorem Lang.
- Jak nie będzie przepustów, to będzie słupek, jak nie będzie słupka to znajdzie się jakieś drzewo, więc robi się z tego jakaś paranoja. Jeżeli wpadniesz do rowu, nawet małego i przelecisz przez głowę, to zawsze może się to źle skończyć. Ten przepust stał się takim złym symbolem, ale nie jesteśmy w stanie wybetonować rowu albo wstawić do przepustu słomę. Jeśli ten przepust jest przy zakręcie obok finiszu, to jeszcze można coś zrobić, ale na całej trasie nie ma takiej możliwości - stwierdził dyrektor Tour de Pologne.
Nie da się ukryć, że Tour de Pologne już od jakiegoś czasu rozgrywa się głównie w południowej Polsce. Na dowód tego w tym roku peleton odwiedził tylko 4 województwa - Dolnośląskie, Opolskie, Śląskie i Małopolskie. Powodem, dla którego kolarze każdego roku odwiedzają te same rejony jest obecność gór, a więc trudności, które zapewniają atrakcyjniejszą rywalizację.
- Jeśli chcemy, żeby wyścig był ciekawy i selektywny, to musimy wjechać gdzieś w te góry. Nieważne czy to będą Karkonosze, Tatry czy Bieszczady, ale musimy je odwiedzić - zauważył Lang.
Podsumowując tegoroczne ściganie na Tour de Pologne, nie można nie wspomnieć o trzech zwycięstwach etapowych, po które sięgnął Thibau Nys. Prawie nikomu nieznany kolarz w Polsce wygrywał etap za etapem. Czy to wróży nam narodziny kolejnej gwiazdy?
- Jest on na pewno wielkim odkryciem i spełnia się to, że Tour de Pologne to taki wyścig, który odkrywa nowe talenty, bo tutaj nie ma takiej presji jak na największych imprezach, dzięki czemu jest więcej luzu i ci młodzi zawodnicy mają szansę się pokazać - spuentował Lang.
Przypomnijmy, że zwycięzcą 81. Tour de Pologne został Duńczyk Jonas Vingegaaard, a ostatni etap w Krakowie wygrał Holender Olav Kooij.
Zobacz też:
Szczere wyznanie zwycięzcy Tour de Pologne. "Myślałem, że moja kariera się skończyła"
Niespodzianki nie było. Faworyt triumfatorem Tour de Pologne