Mężczyzna z torbą próbował przejść przez ulicę, nie zauważając nadjeżdżających kolarzy. Kiedy zorientował się, że nie zdąży przejść na czas, zaczął biec - niestety bezskutecznie.
Doszło do zderzenia z 19-letnim Mikołajem Legieciem z ekipy Cannibal B Victorious. Obaj upadli, jednak szczęśliwie obyło się bez poważnych obrażeń, a polski kolarz zdołał ukończyć etap i cały wyścig.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
Zdarzenie wywołało burzę w mediach społecznościowych. Francis Van Mechelen, szef zespołu Cannibal B Victorious i ojciec jednego z zawodników, skomentował sytuację, zamieszczając także nagranie incydentu.
- To wydarzyło się w trakcie naszego pociągu sprinterskiego, 350 metrów przed metą. Wolontariusze nie mieli gwizdków, więc nie mogli ostrzec pieszego. Nasz zawodnik czuje się dobrze, ale gdyby nie ta sytuacja, wygralibyśmy etap. Jestem zaskoczony, że na pierwszych trzech etapach nie było więcej wypadków. Czuję, jakbyśmy cofnęli się o trzydzieści lat. Tutaj obowiązują inne zasady! W Europie Środkowej wyścig UCI nigdy nie powinien być organizowany w ten sposób - napisał Van Mechelen.
Czteroetapowy wyścig zakończył się zwycięstwem Duńczyka Alexandra Kamstrupa Roessela. Organizatorzy na razie nie odnieśli się publicznie do zarzutów kierowanych przez przedstawicieli belgijskiego zespołu.