Tegoroczna Vuelta a Espana przebiegała w gorącej atmosferze nie tylko z powodu sportowych emocji. Kilka etapów wyścigu zostało zakłóconych przez protestujących, którzy wchodzili na trasę i zatrzymywali peleton, by zamanifestować swoje poglądy polityczne.
Protesty organizowane były przez grupy solidaryzujące się z Palestyną. Aktywiści sprzeciwiali się obecności w stawce drużyny Israel Premier Tech i chcieli zwrócić uwagę opinii publicznej na konflikt na Bliskim Wschodzie.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Hiszpańska Komisja Antyprzemocowa poinformowała teraz o konsekwencjach. Ukaranych ma zostać 17 osób, które brały udział w incydentach. Manifestanci mają zapłacić od 3 do 4 tys. euro grzywny oraz otrzymają półroczny zakaz wstępu na wydarzenia sportowe.
Do najpoważniejszych incydentów doszło w trakcie 12. etapu z Laredo do Los Corrales de Buelna, 14. z Aviles do La Farrapona oraz 15. z A Veiga do Monforte de Lemos. W 11. etapie z Bilbao meta musiała zostać przyspieszona, a w ostatnim dniu rywalizacji w Madrycie peleton zatrzymano aż 56 kilometrów przed końcem.
Hiszpańskie media, w tym "Marca", podkreślają, że decyzja komisji ma być wyraźnym sygnałem. Podczas wielkich imprez sportowych bezpieczeństwo zawodników i kibiców jest priorytetem, a zakłócanie przebiegu wyścigu nie może być akceptowane. Ostateczne decyzje wobec ukaranych zapadną po zakończeniu procedur administracyjnych.