Dyrektor Tinkoff-Saxo: Nie uchroniliśmy Rafała przed... pszczołą

Polski faworyt Tour de Pologne - Rafał Majka miał mały kłopot na trasie czwartego etapu do Katowic. Nie poniósł jednak strat na mecie.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Środa była czwartym dniem ścigania na trasie 71. Tour de Pologne. Kolarze przejechali najdłuższy etap z Tarnowa do Katowic o długości 236 km. Od peletonu oderwały się dwie poważne ucieczki, jednak obie zostały zlikwidowane, a o zwycięstwie zdecydował finisz sprinterski. Najszybszy okazał się Jonas Van Genechten z Lotto-Belisol.

"Na ostatnim odcinku próbował jeszcze zaatakować Thor Hushovd z BMC, jednak został złapany kilometr przed metą. Doszło do oczekiwanego, gorącego sprintu, który wygrał nieoczekiwanie Van Genechten" - podsumowuje w specjalnym komunikacie grupa Rafała Majki.
Kolarz Tinkoff Saxo przyjechał do Katowic w peletonie i nie poniósł strat w klasyfikacji generalnej. Podobnie spisali się inni Polacy: Paweł Poljański, Sylwester Szmyd oraz Przemysław Niemiec.

- Ten etap był prawie wierną kopią poprzednich. Staraliśmy się opiekować Rafałem, ale niestety został użądlony przez pszczołę nad okiem. To jedna z sytuacji, przed którą koledzy nie uchronią Majki. Nic mu nie jest i jest gotowy do walki w czwartek. Nie czekają nas strome podjazdy, lecz musimy zachować czujność i pozostać w przodzie. To pozwoli zaatakować albo odpowiedzieć na ewentualny atak - skomentował dyrektor sportowy Tinkoff-Saxo Tristan Hoffman.

Tour de Pologne: Jonas Van Genechten zwyciężył w Katowicach, polska zmiana w górskiej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×