Derbowa batalia Górnika Zabrze z Piastem Gliwice obfitowała w stykowe starcia z obu stron. W jednym z nich ucierpiał... but kapitana Trójkolorowych Adama Dancha, który musiał opuścić plac gry w celu wymiany obuwia na nowe.
Defensor zabrzan uczynił to sprawnie i był gotowy do powrotu do gry już kilkadziesiąt sekund później, ale sędzia główny zawodów Tomasz Musiał przytrzymał go przy linii bocznej blisko cztery minuty, rozsierdzając tym kibiców zgromadzonych przy Roosevelta i zawodników śląskiej drużyny.
[ad=rectangle]
Najbardziej zagotował się Robert Jeż, który doskoczył do arbitra z Krakowa i wykrzyczał mu w twarz co myśli o jego zachowaniu. Ten - nie mając innej alternatywy - ukarał Słowaka żółtą kartką. - Sędzia dopiero po bramce wytłumaczył mi, że nie mógł wpuścić Adama Dancha, bo takie były przepisy - mówi pomocnik Górnika.
Co spowodowało sędziowską kontrowersję? - Jest taki głupi przepis, według którego zawodnik schodząc z boiska nie z urazem, a dla poprawy ubioru - a w tym wypadku tak było - może wejść z powrotem na plac gry dopiero w przerwie w grze - wyjaśnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Musiał, arbiter główny meczu w Zabrzu.
Sędzia z Krakowa przekonuje, że ławka rezerwowych Górnika wiedziała o przepisie. - Przekazałem sędziemu technicznemu Markowi Marciniakowi, że w tym wypadku wchodzi w życie ten przepis i przekazał on zasady ławce rezerwowych gospodarzy. Ci zachowali spokój, ale kibice najwidoczniej tego przepisu nie znali, stąd się zagotowali - argumentuje 33-latek.
Najprzytomniej w sytuacji zachował się trener zabrzan Józef Dankowski, który po przejęciu piłki przez jego zespół nakazał bezzwłocznie wybić ją w aut, by Danch mógł powrócić do gry.
- Po bramce wyrównującej dla Górnika wyjaśniłem Robertowi Jeżowi o co chodziło w tej sytuacji i poklepaliśmy się po plecach. Wiem, że te przepisy są nieludzkie, bo Piast Gliwice był w ataku i na pewno kolejny broniący zawodnik bardzo by się zabrzanom przydał. Niestety takie były przepisy. Są nieludzkie, bo Danch musiał za boiskiem spędzić dobre dwie minuty, ale takie jest prawo i musiałem się tego trzymać - tłumaczy czołowy polski arbiter.
Stadion przy Roosevelta nie jest szczęśliwy dla Musiała. Podczas jego ostatniej wizyty na tym obiekcie... na boisko wbiegł nagi kibic. - Zawsze, kiedy delegują mnie na mecz w Zabrzu, to wiem, że to będzie ciekawa przygoda - puentuje ze śmiechem sędzia ze stolicy Małopolski.
[event_poll=28267]