Niedzielny wyścig to jeden z pięciu monumentów kolarstwa. Najbardziej prestiżowych "jednodniówek" sezonu. La Primavera stoi w jednym rzędzie z Paryż-Roubaix, Dookoła Flandrii, Liège-Bastogne-Liège i Giro di Lombardia. Mediolan-San Remo otwiera w kolarskim kalendarzu okres wyścigów klasycznych. W ciągu sześciu tygodni peleton czeka osiem wielkich wyzwań na trasach we Włoszech, Belgii, Francji i Holandii.
[ad=rectangle]
La Primavera to najdłuższy jednodniowy wyścig w kalendarzu UCI. Blisko trzysta kilometrów szosy, siedem godzin jazdy i tytuł, o którym decydują sekundy. Przekonał się o tym Erik Zabel, który w 2004 roku przegrał, bo ręce w geście triumfu uniósł jeszcze przed przekroczeniem linii mety. O błysk szprychy wyprzedził go wówczas Oscar Freire. Jedyny kolarz, który w ostatniej dekadzie zwyciężał w San Remo dwukrotnie.
- To najłatwiejszy wyścig do ukończenia, ale najtrudniejszy do wygrania - mówi Mark Cavendish, który smak zwycięstwa poznał w 2009 roku. Dziesięć ostatnich edycji miało dziewięciu różnych triumfatorów. Kolarze są zgodni. To loteria.
W tym sezonie kandydatów do sukcesu jest przynajmniej kilkunastu. - Moim zdaniem o zwycięstwo będą walczyć Alejandro Valverde, Fabian Cancellara, Alexander Kristoff, John Degenkolb i - w zależności od tego, jak ułoży się sytuacja na trasie, Mark Cavendish albo Michał Kwiatkowski - wymienia w rozmowie ze SportoweFakty.pl były znakomity kolarz, Dariusz Baranowski.
Kwiatkowski jest członkiem jednej z najmocniejszych ekip peletonu. Etixx-Quick Step może w niedzielę grać na trzy fortepiany. Obok Polaka i Cavendisha w gronie faworytów wyścigu znajduje się też Zdenek Stybar, który w tym roku wygrał Strade Bianche.
Szanse naszego zawodnika zależą od tego, jak ułoży się wyścig. Mediolan-San Remo zazwyczaj jest polem do popisu dla sprinterów. Tych silnych, na miarę Kristoffa czy Degenkolba. Na trasie nie ma zbyt wielu wzniesień. Wszystko rozstrzyga się na Poggio. To czterokilometrowy podjazd o maksymalnym nachyleniu 8%. Jeżeli grupy dowiozą tam sprinterów w dobrym zdrowiu, finisz będzie należał do nich. Ze szczytu do mety prowadzi pięć i pół kilometra zjazdu.
Kwiatkowski nie jest jedynym polakiem, który przystąpi do rywalizacji w Primaverze. Obok niego w niedzielę na trasie pojawią się także Michał Gołaś, Maciej Bodnar, Bartosz Huzarski, Adrian Kurek, Tomasz Kiendyś, Jarosław Marycz, Bartłomiej Matysiak oraz Maciej Paterski. Biało-Czerwonych na starcie Mediolan-San Remo nigdy w historii nie było tak wielu.
Jak ułoży się rywalizacja? - Na Foggio na pewno będą ataki. Zarówno pod górę, jak i na zjeździe, który jest trudny technicznie - przewiduje Baranowski. Przyjmuje się, że już dziesięć sekund przewagi na szczycie wzniesienia może pozwolić na wygranie całego wyścigu. Indywidualne akcje mogą mieć szansę powodzenia zwłaszcza, że na niedzielę zapowiadany jest deszcz. W ulewie szybki zjazd z Poggio to wyzwanie dla szaleńców.
Kwiatkowski do rywalizacji w La Primaverze podchodził jak dotąd dwukrotnie. Ani razu jej nie ukończył. Teraz zachowuje więc spokój. - Chcę uhonorować ten wyścig, dojeżdżając do mety - deklaruje. Polak na każdym kroku powtarza, że cały czas się uczy. Zbiera doświadczenia. Tęczowa koszulka mistrza świata jednak zobowiązuje. Może tym razem na mecie w San Remo to jej posiadaczowi przypadnie zwycięski los.