Czy Michał Kwiatkowski podbije Tour de France?

Michał Kwiatkowski zaczyna kolejny wyścig ku sławie. Polak po raz trzeci z rzędu staje na starcie Tour de France. Znów chce walczyć ze słabościami i testować granice własnych możliwości.

Mistrz świata na francuskich szosach będzie liderem swojej grupy. Podobnie było rok i dwa lata temu. W setnej edycji wyścigu Kwiatkowski - jako debiutant - zajął jedenaste miejsce. Rok później było gorzej. W trzecim tygodniu kolarzowi Etixx-Quick Stepu zabrakło zdrowia, a w roli polskiego bohatera Wielkiej Pętli zastąpił go Rafał Majka.
[ad=rectangle]
Dziś Kwiatkowski jest zupełnie innym kolarzem niż rok i dwa lata temu. Do rywalizacji w Wielkiej Pętli przystąpi jako mistrz świata i zwycięzca Amstel Gold Race. Polak, choć wciąż się uczy, już na starcie kariery sięga gwiazd pokazując, że może wygrywać z najlepszymi.

- To mistrz świata, bardzo silny i waleczny kolarz. Świetnie jeździ na czas. Musimy znaleźć sposób, by go pokonać - mówił przed startem tegorocznego Paryż-Nicea Nairo Quintana, cytowany przez CyclingNews. Kolumbijczyk to góral wybitny. Zwycięzca Giro d'Italia, jeden z faworytów Wielkiej Pętli. On od dawna wie, że na Kwiatkowskiego trzeba uważać.

Oficjalny biuletyn Tour de France umieszcza Polaka na dziesiątym miejscu w zestawieniu największych faworytów wyścigu. Kwiatkowski notowanie ma znakomite, choć powszechnie wiadomo, że nie jest miłośnikiem rywalizacji w wysokich górach. Bukmacherzy za każdą złotówkę postawioną na mistrza świata wypłacą od stu do dwustu.

Kolarz Etixxu w tym roku Wielkiej Pętli nie wygra. Trudno oczekiwać, by na podjazdach pod La Pierre-Saint-Martin, La Corbier i Alpe d'Huez Kwiatkowski wytrzymał tempo Quintany, Christophera Froome'a czy Alberto Contadora, w imieniu którego peleton będzie rozpędzał Rafał Majka.

Nasz zawodnik pole do popisu dostanie gdzie indziej. W pierwszym tygodniu Polak z pewnością poszuka swojego szczęścia na Mur de Huy, który kończy zwyczajowo Walońską Strzałę. Pod kolarzy specjalizujących się w wyścigach klasycznych skrojone wydają się też etapy piąty i szósty, profilem przypominające grzebień.

- Michał jest bardzo skoncentrowany. Widziałem go na mistrzostwach Polski, leciał na luzie. Rozmawiałem z nim i myślę, że jeżeli wszystko ułoży się tak, jak zaplanował, to do szczytowej formy powinien dochodzić już w trakcie trwania wyścigu - zapowiada medalista Igrzysk Olimpijskich i mistrzostw świata, Czesław Lang. - Jestem pewien, że nie pojedzie do Francji jako świadek, tylko po to, żeby coś udowodnić.

Michał Kwiatkowski podczas TdF będzie miał coś do udowodnienia
Michał Kwiatkowski podczas TdF będzie miał coś do udowodnienia

Kwiatkowski emocje kibicom powinien gwarantować przez cały wyścig. Polak jest zawodnikiem, którzy nie pasuje do dzisiejszego peletonu. Pełnego kolarzy ostrożnych, defensywnych. Takich, którzy oglądają się na rywali, unikają ataków i skrupulatnie licząc sekundy.

Modelowy przykład? Przedostatni etap tegorocznego Paryż-Nicea, kiedy Kwiatkowski - jako lider wyścigu - dwa razy wspólnie z kolegami z zespołu ruszał do ataku na niebezpiecznych, mokrych zjazdach. Do mety dotarł jedenasty. Na stromym podjeździe klasyczni górale byli lepsi. - Przed startem nie mieliśmy konkretnego planu. Jako zespół zawsze dążymy jednak do zwycięstwa - mówił na mecie nasz zawodnik.

- Obecnie w peletonie wszystko jest ułożone, kolarze rzadko decydują się na brawurowe akcje. Michał tymczasem ryzykuje i może zaskoczyć rywali w najmniej oczekiwanym momencie. Atakuje zawsze, kiedy tylko nadarzy się ku temu okazja. Jeździ inteligentnie i odważnie. To podoba się kibicom - mówi trzykrotny zwycięzca Tour de Pologne, a obecnie komentator Eurosportu, Dariusz Baranowski.

Sam Kwiatkowski na start Wielkiej Pętli czeka ze spokojem. Jest świadom tego, że na szczyt formy wciąż się wspina, a we Francji najważniejszy będzie sukces drużyny. - Ja na pewno nie jestem w stanie walczyć o wygraną w klasyfikacji generalnej. Naszym celem są zwycięstwa etapowe - mówi. Polak wspomina też o koszulce lidera wyścigu. Choć na jeden dzień. Marzy, że w tym roku się uda.

Źródło artykułu: