Rebellin: My czterdziestolatkowie...

Davide Rebellin w 2008 roku zostal w Pekinie wicemistrzem olimpijskim w wyścigu ze startu wspólnego. 37-letni Włoch wygrał w minionym sezonie również trzy wyścigi klasyczne i marzy o kolejnych. - Chcę wygrać Milano - Sanremo, bo to nie jest wyścig tylko dla sprinterów - mówi.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Rebellin wygrał w sezonie 2008 Tour du Haut Var a przede wszystkim wyścig Paryż - Nicea. Nowy Rok powitał wraz z małżonką Seliną na hiszpańskim Wybrzeżu Słońca (Costa del Sol). Wyznaczył sobie trzy cele na sezon, który nie będzie prawdopodobnie jego ostatnim w karierze. - Na świecie są dwa duże wyścigi, których jeszcze nie wygrałem: Milano - Sanremo i Giro di Lombardia. Chcę triumfować w nich do listopada 2010. Tak, nawet w Sanremo, gdzie jest finisz nie tylko i wyłącznie dla sprinterów. Nawet ja mogę tam wygrać - przyznał dziennikowi "Tuttosport".

Rebellin jest profesjonalnym zawodnikiem od 5 sierpnia 1992 roku. Najlepszy okres jego kariery to ostatnie siedem lat, kiedy reprezentował barwy niemieckiego zespołu Gerolsteiner. Grupę rozwiązano a oni wrócił do Italii, gdzie związał się z Diquigiovanni Androni, zarejestrowanym w Wenezueli zespołem Pro Continental (druga kategoria UCI).

Swoje marzenie olimpijskie spełnił w sierpniu 2008. - Srebro na igrzyskach nieco osłodziło mi gorycz tego, że musiałem opuścić [Gerolsteiner[. Niecodziennie zdarza się, że zdobywasz medal na igrzyskach olimpijskich. W 1992 roku w Barcelonie poprowadziłem do zwycięstwa [Fabio] Casartellego Zmiana reguł uczestnictwa nie pozwoliła mi jednak dostać kolejnej szansy, aż do 2008 roku. Piękny medal w Pekinie był dla ważny również dlatego, że tego dnia [9 sierpnia] obchodziłem 37. urodziny.Kiedy debiutował wśród profesjonalistów miałem 21 lat i nie sądziłem, że to wszystko będzie się toczył tak długo. Myślę o [Joopie] Zoetemelku, który został mistrzem świata w wieku 39 lat - rozmarzył się.

Holender Zoetemelk w 1985 roku wygrał mistrzostwa świata gdy wydawało się, że najlepsze lata już za nim. Rebellin podczas światowego czempionatu w szwajcarskim Mendsrisio w trzeciej dekadzie września będzie miał 38 lat. W ubiegłym roku w Varese byl czwarty w wyścigu ze startu wspólnego.

W 2004 roku Włoch w ciągu ośmiu dni wygrał trzy klasyki: Liege-Bastogne-Liege, La Fleche Wallonne i Amstel Gold Race. - Chcę ponownie wygrać w Liege, co zrównałoby mnie w ilości zwycięstw tam z [Paolo] Bettinim. Skupię się również na trzecim triumfie w Walonii: [Moreno] Argentin, wenecjanin tak jak ja, wygrał tam trzykrotnie. Normalne chyba, że nie chcę być słabszy od przyjaciela? - śmieje się.

Wicemistrz olimpijski do 7 stycznia będzie przebywał w Hiszpanii. 12 stycznia rozpocznie przygotowania do sezonu z ekipą Diquigiovanni Androni. Pierwszy wyścig w jego kalendarzu to ten Dookoła Andaluzji (znany do niedawna jako Ruta del Sol, 15-19 lutego). - Oczekuję, że pojadę tam mając już jakieś 5 000 km na treningu - przyznał.

Dalej grafik Rebellina przewiduje udział w Trofeo Laigueglia (21 lutego), Giro dell'Insubria i GP Lugano. - Insubria to była kiedyś Wielka Premia Chiasso, którą już wygrałem. Celuje tam w zwycięstwo, podobnie jak w kantonie Ticino [czyli w szwajcarskim Lugano].

Rebellin oczywiście wystartuje w maju w Giro d'Italia, w którym w 1996 roku przez sześć dni nosił koszulkę lidera. - W kolejnych latach Giro nie było dla mnie wśród najważniejszych celów a to dlatego, że nie jestem człowiekiem, który zniósłby trzy tygodnie ścigania. Jakkolwiek Giro 2009 jest specjalne, z otwierającymi wyścig trudnościami i końcowym pedałowaniem pod górę. Tylko w środku mamy etapy z pułapkami. Ja pojadę w konkretnym celu: jak najmniejszym wysiłkiem zdobył w pierwszych dniach różową koszulkę. Konkurencja Armstronga, który podobnie jak ja jest z rocznika 1971, jest dla mnie stymulantem - wyznał.

W tym samym 1971 roku urodzili się również Alessandro Bertolini i Gilberto Simoni, koledzy Rebellina z zespołu Diquigiovanni. - My, prawie czterdziestolatkowie, jesteśmy zadowoleni z powrotu Armstronga do profesjonalnego kolarstwa. On jest pociągiem medialnym, który zwróci uwagę nowych sponsorów - powiedział.

- Teraz zmieniłem otoczenie, zmieniło się kolarstwo. Określenie własnej drogi jest bardzo ważne. W każdym razie życie dalej jest słodkie - podkreślił optymistycznie kolarz z Wenecji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×