Rafał Majka może zdobyć koszulkę - rozmowa ze Stephenem Rochem, byłym zwycięzcą Tour de France

- Rafała Majkę stać na miejsca w czołowej "piątce" wielkich wyścigów. Ale podium, zwycięstwo? To będzie dużo trudniejsze - mówi były zwycięzca Tour de France i Giro d'Italia, Stephen Roche.

Kamil Kołsut: Rafał Majka wygrał środowy etap Tour de France. To niespodzianka, że Polak dostał swoją szansę i opuścił Alberto Contadora?

Stephen RocheTaktyka Tinkoff-Saxo jest bardzo otwarta. Majka przed rokiem po świetnej jeździe wygrał dwa górskie etapy, więc wiedziałem, że może być zdolny do walki także tym razem. Alberto Contador nie jest obecnie w swojej najwyższej formie, ale nawet gdyby był, nie stałoby to w sprzeczności z akcją Polaka. Hiszpan w dobrej dyspozycji mógłby potem pojechać za nim. Zwycięstwo waszego zawodnika nie jest więc dla mnie niespodzianką.
[ad=rectangle]
Majka zachwycił, choć przed startem wyścigu zapowiadał, że będzie przybocznym Hiszpana i nie dostanie pozwolenia na solowe akcje.

- Teraz też pomógł Contadorowi. Dzięki etapowemu zwycięstwu z zespołu zeszła presja. Dla każdej drużyny taki sukces podczas Tour de France jest bardzo ważny.

Polak będzie w tym roku liczył się w walce o koszulkę dla najlepszego górala wyścigu?

- Na pewno. Góry dopiero się zaczęły. Jestem przekonany, że Majka jest w stanie wygrać tę klasyfikację i zdobyć koszulkę. Jak na razie potwierdził, że to, co zrobił przed rokiem, nie było przypadkiem.

Czesław Lang powtarza, że Majka jest kolarzem, który może w przyszłości wygrać Tour de France.

- Zwycięstwo etapowe i sukces w całym wyścigu to dwie zupełnie inne sprawy. Majka to dobry kolarz, ale poczekajmy. Najpierw Polak musi poprawić się w jeździe indywidualnej na czas. Pamiętajmy też, że zupełnie inaczej występuje się bez presji, gdy jesteś zobligowany do pracy na rzecz kogoś takiego, jak Contador. Kiedy zespół i kibice liczą na ciebie, wszystko się zmienia. Majkę na pewno stać na miejsca w czołowej "piątce" wielkich wyścigów. Ale podium, zwycięstwo? To będzie dużo trudniejsze.

Jesteśmy w środku tegorocznej edycji Tour de France. Za nami jedenaście etapów. To dobry moment na pierwsze podsumowania.

- Możemy być zadowoleni z tego, że wszyscy faworyci zakończyli pierwszy tydzień wyścigu bez kraks i wypadków. Podczas górskich etapów wielu zawodników miało problemy. Pinot, Gadret, Uran, Nibali... Pozostali czołowi kolarze jechali jednak na niezłym poziomie, a najlepiej z nich zaprezentował się Christopher Froome.

Rozczarowania?

Zawiodło mnie to, że faworyci jak na razie nie podejmują rywalizacji. Może mają na to wpływ warunki atmosferyczne, jest przecież bardzo gorąco. Froome we wtorek był naprawdę niesamowity. Zauważmy jednak, że w czołówce ukończył ten etap chociażby Tony Gallopin, który jest świetnym zawodnikiem, ale nie wybitnym góralem. Gdybyśmy widzieli nadzwyczajną jazdę najlepszych, Francuz straciłby do nich znacznie więcej. Moim zdaniem w związku z tym nieuczciwe jest dyskredytowanie Froome'a i nazywanie jego wyników nadludzkimi.

Niektórzy porównują różnicę dzielącą obecnie Brytyjczyka i resztę stawki do czasów, kiedy w peletonie dominował Lance Armstrong.

- Różnica między zawodnikami jest oczywista, ale na pewno nie z tego samego powodu.

Froomowi zarzuca się, że jako astmatyk ma nieuczciwą przewagę nad rywalami.

- Żaden z obecnych liderów Tour de France nie robi tak dużo w kierunku otwartości i transparentności, jak Froome. Wszyscy zawodnicy dostają te same pytania. Brytyjczyk zawsze odpowiada na nie wprost. Inni mówią: "może tak, może nie...". Froome nie robi żadnych przeszkód i przedstawia zainteresowanym wszystkie informacje. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć, że kiedy ktoś daje wielkie przedstawienie, to na usta ciśnie się pytanie o to, jak tego dokonał. Dyskredytowanie lidera jest jednak nieuczciwe. Spójrzmy na cały obraz. Za jego plecami na metę wpadają przecież Gallopin czy Rolland, a nie Contador. Faworyci muszą przede wszystkim spojrzeć na siebie i powiedzieć, że może po prostu sami są tymi, którzy kiepsko jadą.

Zarówno lider wyścigu, jak i jego zespół nie należą do ulubieńców peletonu.

- Patrząc z zewnątrz wydają się być aroganccy, ale to naprawdę miłe chłopaki. Ludzie po prostu są zazdrośni. Gdyby dziś Froome zakończył etap jako drugi, za plecami Nairo Quintany, od razu usłyszelibyśmy: "Uuu, biedny Christopher". On jednak wygrywa, więc wszyscy pytają: "Na czym on jest?".

Kto za półtora tygodnia stanie na podium w Paryżu?

- Moim zdaniem Froome, Quintana oraz Contador. W tej kolejności. Valverde? Van Garderen? Raczej nie. Przed nami zbyt wiele gór. Obaj będą walczyć, ale na pewno stracą trochę minut do najlepszych.

Z Pau,
Kamil Kołsut

[b]Oficjalnym partnerem Tour de France jest Skoda.
#dziejesiewsporcie: Zawodniczka zemdlała podnosząc ciężary

Źródło: sport.wp.pl
[/b]

Komentarze (0)