40 stopni Celsjusza - my "umieramy", polski kolarz kocha taką temperaturę

Im cieplej, tym lepiej - to motto Rafała Majki. Kiedy organizmy jego rywali się przegrzewają, on wkracza do gry. Z uśmiechem na twarzy zwiększa tempo i patrzy, jak zostawia peleton w tyle.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Żar leje się z nieba, słupek rtęci podchodzi pod 40 stopni Celsjusza w cieniu, szukamy klimatyzowanych pomieszczeń, aby choć na chwilę odpocząć. Lato zarówno w Polsce, jak i całej Europie jest w tym roku wyjątkowo upalne. Jest jednak człowiek, który się z tego bardzo cieszy. To polski kolarz.

Jak półgodzinny jogging

- Kocham prawdziwy upał, trudne warunki mnie nie przerażają. Można powiedzieć, że im wyższa temperatura, tym lepiej mi się jedzie - tak Rafał Majka mówił po triumfie podczas górskiego etapu w tegorocznym Tour de France.

Polak na podjeździe pod legendarny Tourmalet wręcz ośmieszył najlepszych kolarzy świata. Najpierw długo uciekał z sześcioma innymi zawodnikami, a ostatnie pięć kilometrów pokonał już w pojedynkę. Samotnie wpadł na linię mety: uśmiechnięty, wyprostowany, jakby kończył właśnie półgodzinny jogging. Pozostali uczestnicy TdF wjeżdżający na metę prosili o tlen - dosłownie. Upał zmasakrował peleton. - W takich warunkach trudno mówić o przyjemności z jazdy - przekonywał późniejszy zwycięzca klasyfikacji generalnej wyścigu, Christopher Froome.

- A ja nie mam przyjemności, jak jest poniżej 20 stopni i na dodatek pada deszcz - kontrował Majka.

- Rafał ma niezwykłą cechę dostosowania się do wysokiej temperatury. Kiedy inni "umierają", głowa odmawia posłuszeństwa, marzą o zakończeniu gehenny, nasz zawodnik radzi sobie w górach niczym kozica. Jest lekki, świeży, szybki - ocenił Czesław Lang.

Kazał wyłączyć klimatyzację

Majka od zawsze uwielbiał upał. - Pamiętam, że jak wyjechałem w wieku 18 lat do Włoch, aby trenować, to odżyłem - wspomina. - W Polsce było zimno, wietrznie i deszczowo. Jedynie w wakacje można było trafić w tydzień, może dwa saharyjskiej pogody. A Italia... Pokochałem ten kraj od pierwszego dnia.

Legenda głosi, że kiedy po raz pierwszy przyleciał do Włoch i jechał z lotniska, poprosił kierowcę o wyłączenie klimatyzacji. Chciał poczuć prawdziwe ciepło.

Właściciel teamu Tinkoff-Saxo, Oleg Tinkow, śmieje się, że Polak byłby szczęśliwy, gdyby wszystkie największe toury były rozgrywane w... Afryce lub na Bliskim Wschodzie.

- Kiedy w lutym braliśmy udział w Tour of Oman (Majka zajął w klasyfikacji generalnej wysokie, czwarte miejsce - przyp. red.), peleton rywalizował w temperaturze ok. 28-30 stopni - wyjaśnia rosyjski milioner. - Rafał mówił, że to mało. I marzył, aby taki wyścig był rozegrany w lipcu. Wtedy w Omanie jest nawet 50 stopni. Polak byłby w siódmym niebie.

Chce wygrać Tour de France

Wróćmy na moment do Tour de France 2014. Majka wygrał w nim aż dwa etapy, raz był drugi, został również najlepszym góralem wyścigu. - Czułem się doskonale, bo trafiliśmy w bardzo wysokie temperatury - wspomina kolarz. - W klasyfikacji generalnej nie odegrałem zbyt wielkiej roli, ale podczas górskich wspinaczek miałem wolną rękę, więc postanowiłem zaszaleć. Nie było presji, nie było deszczu, udało się.

#dziejesiewsporcie: Nie trafił w bramkę z kilku metrów
Źródło: sport.wp.pl

Deszczu. Kiedyś Majka nienawidził, gdy droga była mokra. Niektórzy śmiali się z niego, że boi się ryzyka, że podświadomie zwalnia, najchętniej przy takiej pogodzie w ogóle nie siadałby na "szosówce". - Coś w tym było - przyznaje sam zainteresowany. - Miałem dziwną blokadę. Teraz to się zmieniło.

Majka nie ma już oporów przed ściganiem się przy jesiennej pogodzie, ale jednocześnie nie stracił walorów podczas upałów. I cieszy się, że Tour de France jest rozgrywany w lipcu. - To największy wyścig świata, który chciałbym kiedyś wygrać. Cieszy mnie, że zazwyczaj toczy się w pięknej, wręcz upalnej pogodzie. To zwiększa moje szanse - mówi.

Oby upały trwały do połowy września

Obecnie we Włoszech, podobnie jak w Polsce, słupek rtęci nie spada poniżej 30 stopni. W takich warunkach Majka przygotowuje się do najważniejszego dla niego wyścigu sezonu - Vuelta a Espana. Od 22 sierpnia Polak będzie walczył na trasach Hiszpanii o triumf w klasyfikacji generalnej. Majka - pod nieobecność Alberto Contadora - został wyznaczony na lidera Tinkoff-Saxo. To na niego będzie pracował cały zespół.

- Po Tour de France nie miałem czasu na odpoczynek, wróciłem do Włoch i tutaj przygotowuję się do Vuelty - przyznał Majka. - Najważniejsze, że udała mi się w tym roku pogoda: jest upalnie i słonecznie. Każdego dnia z uśmiechem na twarzy wychodzę na kolejny, ciężki trening.

Wbrew rozsądkowi i temu, co widzimy za oknem, powinniśmy trzymać kciuki, aby upały utrzymały się nad Europą (a przynajmniej nad Hiszpanią) przynajmniej do połowy września. Przed Majką ogromnie trudne zadanie, zwłaszcza, że udział w Vuelcie potwierdził triumfator Tour de France - Chris Froome. - Rafał posiada ogromny potencjał, aby wygrywać wielkie wyścigi - nie ma wątpliwości Zenon Jaskuła. - Nie wiem, czy już w tym roku będzie w stanie powalczyć o triumf w Vuelcie. Jeżeli się nie uda, to spokojnie. Za dwa, trzy lata będzie o nim bardzo głośno.

Rafał Majka: Hiszpańska Vuelta kolejnym dużym celem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×