30 mln dolarów za "ustawienie siodełka w rowerze". Tak oszukiwał "Doktor Zło"

Ten człowiek sprowadził kolarstwo (ale i pośrednio cały sport) do rynsztoku. W tym bagnie nie było zasad, ludzkich odruchów, współczucia. Tutaj liczyła się tylko strzykawka z niedozwolonym środkiem.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Kiedy Michele Ferrari spotykał się ze sportowcami, którzy mieli wątpliwości, co do stosowania dopingu, bo bali się o swoje zdrowie, mówił: - Słuchaj, to nie jest wcale groźniejsze dla twojego organizmu od... soku pomarańczowego. Jak wypijesz duszkiem 10 litrów soku, to ci przecież zaszkodzi. Jak szklankę, wszystko będzie ok. Tak samo jest z EPO. To kwestia dawki. A ja jestem od tego, abyś otrzymał odpowiednią ilość wspomagacza.

Historia włoskiego lekarza, który owinął wokół palca setki wybitnych sportowców i regularnie dawkował im nielegalne środki, jest przerażająca. A jeszcze bardziej przerażające jest to, że ten człowiek nadal chce prowadzić kariery młodych zawodników. Czuje się niewinny!

Armstrong płacił mu ogromne pieniądze

Czy podczas kariery sięgałeś po niedozwolone środki?
- Tak.

Czy było wśród nich EPO?
- Tak.

Przetaczałeś krew?
- Tak.

Testosteron? Też stosowałeś?
- Tak.

Wszystkie triumfy w Tour de France osiągnąłeś wspomagając się dopingiem?
- Tak.

Czy według ciebie można wygrać TdF siedem razy bez środków dopingujących?
- Nie.

To słynna spowiedź (z 2013 roku) Lance'a Armstronga w talk-show prowadzonym przez Oprah Winfrey. Jeden z najwybitniejszych kolarzy w historii przyznał się, że przez ponad 10 lat stosował doping, oszukiwał, kłamał, wygrywał z rywalami dzięki niedozwolonym środkom. Kto był jego główny doradcą w sprawach medycznych? Michele Ferrari, czyli "Doktor Zło".

Już w 2012 roku Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) opublikowała 202-stronicowy raport na temat kariery Armstronga. W tym dokumencie aż 489 razy pojawiło się nazwisko włoskiego lekarza. Średnio na każdej stronie słowo "Ferrari" można znaleźć ponad dwa razy!

Jak na ten raport zareagował sam zainteresowany? - Owszem, doradzałem Armstrongowi - przyznał w jednym z wywiadów. - Jednak nie mówimy o dopingu. Nigdy nie miałem z nim nic wspólnego. Moje rady dotyczyły odpowiedniego ustawienia siodełka, pozycji aerodynamicznej.

Ciekawe, za takie konsultacje Amerykanin miał płacić od 75 tys. do 110 tys. dolarów rocznie. Przez 10 lat (1996-2006)! W sumie przelał na szwajcarskie konto firmy doktora około miliona dolarów. Za odpowiednie "ustawienie siodełka".

W pięć minut oszukał test na EPO

Wedle śledczych, teraz już mowa o prokuratorach zarówno z Włoch, jak i USA, współpraca Ferrariego z Armstrongiem to zaledwie kropla w całym oceanie oszustwa. Lekarz współpracował (czytaj: "ustawiał siodełka") setkom kolarzy, wśród których nie brakowało gwiazd najwyższego formatu. Na liście klientów jego firmy znaleźli się: Aleksander Winokurow, Gianni Bugno, Mario Cipollini, Claudio Chiappucci, Tony Rominger, Pavel Tonkov, Gianni Faresin i wielu, wielu innych.

- Za swoje rady Ferrari zarobił ok. 30 mln dolarów - czytamy w specjalnym raporcie przygotowanym po wielu latach śledztwa.

Skąd się wzięła "moda" na tego lekarza? Dlaczego najwięksi z największych decydowali się na telefon właśnie do niego? Najtrafniejszą odpowiedź można znaleźć w książce "Wyścig Tajemnic", której współautorem jest wieloletni przyjaciel Armstronga z kolarskich tras, Tyler Hamilton. - Władzom organizacji antydopingowych potrzeba było kilku lat i milionów dolarów, żeby opracować test wykrywający EPO w moczu i krwi. Doktor Michele Ferrari potrzebował pięciu minut, żeby wymyślić jak obejść ten test - wyjaśnia Hamilton.

Czy Michele Ferrari za swoją działalność powinien wylądować w więzieniu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×