Tegoroczny wyścig Vuelta a Espana dostarcza polskim kibicom niesamowitych przeżyć. Tomasz Marczyński (Lotto-Soudal) odniósł już dwa etapowe zwycięstwa (na 6. i 12. etapie), a w sobotę fantastycznie spisał się Rafał Majka.
Lider grupy Bora-Hansgrohe okazał się najlepszy podczas 14. etapu (Ecija - Sierra de La Pandera, o długości 175 km). To jego pierwsze w karierze etapowe zwycięstwo w Vuelta a Espana. Zarazem rekompensata za kilka przykrych momentów w ostatnich miesiącach.
Majka wspomniał o tym w rozmowie z reporterem Eurosportu. - W Tour de France upadłem, w Tour de Pologne byłem drugi, na Vueltę przyjechałem, by walczyć o klasyfikację generalną, ale się rozchorowałem. Prawie pojechałem do domu - przypomniał.
- Czuję się wspaniale. Jestem szczęśliwy nie tylko z powodu zwycięstwa. Cieszę się z moimi kolegami, którzy wykonali bardzo dobą robotę. Zespół we mnie cały czas wierzy, dlatego wygrałem - dodał kolarz z Zegartowic.
Zobacz: Rafał Majka wygrał etap Vuelty. Polak zbiera gratulacje na Twitterze
Brązowy medalista igrzysk w Rio decydujący atak przypuścił 10 kilometrów przed metą. Wypracował sobie ok. 90-sekundową przewagę nad grupą kolarzy. - Byłem bardzo pewny podczas ucieczki. Nogi dobrze pracowały. Wyjechałem na pierwszą pozycję, przyspieszyłem, wiedziałem, że ostatnie 10 km muszę pojechać na pełen gaz - tłumaczył.
Majka podkreślił, że to nie jest jego ostatnie słowo w tym wyścigu. - Jeszcze daleko do mety. Wiemy, jak ciężki jest ostatni tydzień Vuelty. Wróciła moc, motywacja, spróbujemy jeszcze raz - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 63. Michał Kwiatkowski: Jesteśmy narażeni na wypadki. Największe zagrożenie to brak skupienia [4/4]