PZKol będzie musiał oddać miliony złotych? Minister sportu odpowiedział prezesowi Banaszkowi

Podczas briefingu prasowego w siedzibie Ministerstwa Sportu i Turystyki minister Witold Bańka zareagował na słowa prezesa PZKol, Dariusza Banaszka, który ogłosił, że na razie nie zamierza się podawać do dymisji.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Witold Bańka, minister Sportu i Turystyki Newspix / Piotr Kucza / Witold Bańka, minister Sportu i Turystyki
Od kilku dni na linii ministerstwo sportu - PZKol iskrzy. Wywiad byłego wiceprezesa związku Piotra Kosmali dla WP SportoweFakty, w którym działacz ujawnił szczegóły molestowania seksualnego (przestępstwa miał się dopuścić jeden ze znanych polskich trenerów), wywołał burzę w środowisku, a także reakcję ministra sportu. - Jeszcze raz: WSZYSCY członkowie zarządu @PZKolarski muszą złożyć dymisję dla dobra polskiego kolarstwa. Jest to warunek absolutnie konieczny. Musi nastąpić całkowity reset! - napisał w czwartek (30.11) na Twitterze Minister Sportu i Turystyki Witold Bańka. Ultimatum brzmi: dymisja członków zarządu PZKol musi nastąpić do 3 grudnia.

- Nie podam się do dymisji! Panie ministrze, nie kupi pan pieniędzmi podatników stanowisk w Polskim Związku Kolarskim. Nie ma na to mojej zgody - odpowiedział na apel prezes związku Dariusz Banaszek. Szef polskiego kolarstwa zapewnił jednak, że zrezygnuje podczas zwołanego na 22 grudnia Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów. - Dopiero wtedy, bo nie będę wykonywał rozkazów ministra i nie zamierzam ustępować już dzisiaj - podsumował.

W piątek, podczas krótkiego briefingu prasowego w siedzibie Ministerstwa Sportu i Turystyki, minister po raz kolejny zabrał głos w tej bulwersującej sprawie. - Gdybym podchodził poważnie do słów, które wypowiadał w ostatnich dniach pan prezes Banaszek, to musiałbym mu wytoczyć proces sądowy. Widać wyraźnie, że ten pan nie radzi sobie z zarządzaniem w sytuacji kryzysowej w związku. Siedmiu członków podało się do dymisji, dwóch pozostało i nie odpowiedziało na wezwanie ministerstwa, więc warunek nie został spełniony. Żeby była możliwość dalszego finansowania PZKol, to wszyscy muszą odejść - podkreślił Bańka.

Minister sportu dodał, że PZKol zapomniał złożyć sprawozdania finansowego ze swojej działalności za ten rok (termin minął 30 listopada), co może skutkować zwrotem całości dotacji, czyli kilkunastu milionów złotych. - W tym przypadku pieniądze musiałby wrócić do kasy resortu. Panowie przygotowywali się do konferencji prasowej, a zapomnieli o swoich obowiązkach wobec ministerstwa. Resort pochyli się nad tą decyzją bardzo mocno - dodał Minister Sportu i Turystyki.

Bańka zapowiedział, że w przyszłym tygodniu resort rozpocznie kroki ku wprowadzeniu kuratora do związku kolarskiego, chyba że w najbliższych dniach pozostali członkowie Zarządu podadzą się do dymisji. - Władze PZKol nie mają jakiejkolwiek rękojmi, która pozwala im wyciągnąć związek z długów. Nie ma żadnych sponsorów ani środków od ministerstwa. Docierają do nas sygnały, że brakuje sprzętu sportowego czy też siłowni na torze w Pruszkowie. To kuriozalna sytuacja zważywszy na to, że PZKol w tym roku otrzymał rekordowe środki - ponad 17,5 mln zł - zakończył minister.

ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang: Musimy rozwiązać zarząd i wybrać nowych ludzi. Naszymi problemami interesują się za granicą
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×