Rafał Jurkowlaniec w piątek (01.12) zrezygnował z funkcji członka zarządu Polskiego Związku Kolarskiego (PZKol). Działacz poinformował o swojej decyzji i jej powodach w mediach społecznościowych.
- Sytuacja wzajemnych pomówień, niedomówień, kłótni, prześcigania się w medialnych rewelacjach i odgrażania się za pomocą mediów społecznościowych to nie jest poziom, który powinien towarzyszyć dyskusji o przyszłości kolarstwa. Nie jest to też atmosfera, która pozwala w normalnych warunkach pracować zawodnikom czy trenerom - napisał Jurkowlaniec na Facebooku.
Były już członek zarządu PZKol podkreślił, że aferami muszą się zająć sądy, których zadaniem będzie wyjaśnienie nagannych zachowań osób związanych z polskim kolarstwem. - To one powinny wyjaśnić bulwersujące działania, prowadzące do niszczenia tej dyscypliny sportu, nadużyć władzy i stawiania ciężko pracujących zawodników, trenerów, kadry szkoleniowej i struktur regionalnych w tak negatywnym świetle. To one powinny też chronić osoby poszkodowane, które dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniami nie w blasku fleszy, lecz przed przedstawicielami instytucji, którym ufają. Granice przyzwoitości zostały w tym przypadku przekroczone - ocenił działacz kolarski z Dolnego Śląska.
Jurkowlaniec zapewnił, że teraz skoncentruje się na aktywności, już poza PZKol, która będzie zmierzać do odbudowy zaufania do dyscypliny i instytucji ją reprezentujących. Jest on ósmym członkiem zarządu, który podał się do dymisji po ujawnieniu przez byłego wiceprezesa związku Piotra Kosmalę - w wywiadzie dla WP SportoweFakty - szczegółów molestowania seksualnego, którego miał dopuścić się jeden ze znanych polskich trenerów.
Minister Sportu i Turystyki, Witold Bańka, postawił związkowi ultimatum, które mówi o tym, że wszyscy członkowie zarządu muszą odejść do 3 grudnia. Po tym jak do dymisji podał się Jurkowlaniec, jedyną osobą, która nie zrezygnowała ze stanowiska pozostaje prezes PZKol Dariusz Banaszek. - Nie podam się do dymisji! panie ministrze, nie kupi pan pieniędzmi podatników stanowisk w Polskim Związku Kolarskim. Nie ma na to mojej zgody - odpowiedział szef polskiego kolarstwa na apel ministra.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Banaszek broni się i oskarża. "Kto wiedział pierwszy? Dariusz Miłek!"