W kwietniu Michele Scarponi został śmiertelnie potrącony przez kierowcę furgonetki, który na skrzyżowaniu nie zauważył nadjeżdżającego kolarza. Co prawda w ciągu kilku minut na miejsce wypadku dotarła karetka, wysłano również śmigłowiec, ale lekarze nie zdołali uratować życia Scarponiego.
37-latek zginął na miejscu. Śledztwo wykazało, że kierowca w trakcie jazdy zajmował się obsługą telefonu komórkowego, co było bezpośrednią przyczyną wypadku.
Po kilku miesiącach od tragedii żona kolarza, Anna Scarponi, napisała wzruszający list, w którym podziękowała całej kolarskiej społeczności za wsparcie w trudnych momentach. Na jego pogrzebie pojawiło się mnóstwo kibiców i znajomych - m.in. Ivan Basso, Peter Sagan, Vincenzo Nibali czy Aleksander Winokurow.
- Pierwszy raz od tragicznego wypadku zrobiłam to, co powinnam zrobić, czyli podziękować całej kolarskiej społeczności za to, pomogli mi i mojej rodzinie przejść przez trudne chwile. Dzięki waszej miłości nigdy nie poczuliśmy się samotni. Jednak myślenie o tym dniu jest wciąż dla mnie bardzo trudne. Rana po śmierci męża nigdy się nie zagoi - czytamy w liście.
Scarponi kilka dni przed śmiercią wygrał pierwszy etap Tour of the Alps i myślami był przy kolejnej edycji Giro d'Italia. Organizatorzy alpejskiego wyścigu uczcili jego pamięć podczas prezentacji trasy.
ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang: Musimy rozwiązać zarząd i wybrać nowych ludzi. Naszymi problemami interesują się za granicą