W niedzielę swój wielki dzień miała cała rodzina Schlecków. Cieszył się i ojciec Johnny, który startował w Liège na przełomie lat 60-tych i 70-tych, i Fränk, starszy z braci, który dwukrotnie z rzędu kończył rywalizację w najstarszym klasyku świata na trzeciej pozycji. Na mecie wetował sukces nie mniej od Andy'ego.
Ten, podobnie jak przed rokiem, podjął się ataku, którego tym razem nie zneutralizowali rywale. W grupie pościgowej znajdował się m.in. Fränk. 23-letni, młodszy z Schlecków odjechał od głównej grupy na ponad 20 km przed metą, minął znajdującego się na czele Philippe'a Gilberta i sukcesywnie powiększał przewagę nad resztą.
Drugie miejsce w Ans, na przedmieściach Liège, zajął Hiszpan Joaquím Rodríguez (Caisse d'Epargne), który oderwał się od grupki pościgowej. Z tej najlepiej w walce o miejsce na podium finiszował, przed Gilbertem i Siergiejem Iwanowem (Katiusza), Włoch Davide Rebellin (Diquigiovanni), zwycięzca Strzały Walońskiej w środę.
Młody, a nie stary
To właśnie wicemistrz olimpijski z Pekinu, Rebellin, był typowany na wielkiego faworyta Liège, którego miał zostać najstarszym w historii triumfatorem. Wygrał nie najmłodszy w dziejach, ale i tak o 14 lat później od Włocha urodzony Andy Schleck, o którym świat usłyszał podczas Giro d'Italia 2007, gdzie, mając 21 lat, zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.
Odnosząc w świetnym stylu zwycięstwo w Liège, Andy spełnił swój pierwszy cel na ten sezon. Kolejnym jest Tour de France, gdzie, inaczej niż w wiosennych klasykach, to on będzie pomocnikiem Fränka. Ten, po odejściu Carlosa Sastre, jest liderem duńskiej ekipy Saxo Bank.
Swoje umiejętności jazdy w górach Andy pokazał już wielokrotnie, chociażby w ostatniej edycji Tour de France, gdzie został najlepszym młodym zawodnikiem. We wrześniu przyjechał na Tour de Pologne, wygrywając z kolegami jazdę drużynową na czas. Oprócz tego odniósł w karierze trzy zwycięstwa: mistrzostwo Luksemburga w pierwszym sezonie wśród profesjonalistów, a także dwa etapy wyścigu Dookoła Saksonii.
Wzniesienia mniej decydujące
Najbardziej charakterystyczna góra na trasie Liège-Bastogne-Liège, Redoute, na 35 km przed metą, stała się w tegorocznej edycji miejscem zdławienia wysiłku uciekinierów, którzy odjechali od peletonu gdy jeszcze o poważnych przeszkodach w ukształtowaniu terenu nie było mowy.
I tak przez większą część wyścigu na jego czele znajdowali się: Cyril Gautier (Bouygues Telecom), Marcel Wyss (Cervélo), Nico Sijmens (Cofidis) i Hubert Dupont (AG2R), który jako ostatni dołączył do odjazdu.
W peletonie nie działo się nic, a czwórka uciekinierów wykończyła się sama trzykilometrowym podjazdem na Vecquée. Dopiero, gdy strata do czołówki zaczęła się szybko zmniejszać, do przodu wyskoczył Chris Anker Sørensen (Saxo Bank), za którym poszli inni. Prawdziwe przetasowania miały nastąpić dopiero na Redoute.
Przed niemal mitycznym wzniesieniem nawet nie próbował swoich sił Szwajcar Wyss, który odpadł z prowadzącej grupy jako pierwszy. Na czele najdłużej utrzymał się Francuz Gautier, ale trzyosobowy pościg (Sørensen, Linus Gerdemann, Dries Devenyns) jeszcze przed szczytem zdławił i jego.
Z Redoute, trzeciego od końca wzniesienia, pierwszy zjeżdżał Aleksandr Kołobniew, kolejny przedstawiciel ekipy Saxo Bank, która prawidziwie po mistrzowsku rozegrała ten wyścig. Za Rosjaninem udali się José Rodolfo Serpa (Diquigiovanni), a potem i pięciu kolejnych śmiałków.
Próba Gilberta
Efektownie, ale tylko na początku, wyglądała, na 28 km przed metą, akcja Walończyka Gilberta, który wyszedł z peletonu i najzwyklej minął prowadzących, wybijając się na czoło wyścigu. Najlepszy belgijski zawodnik 2008 roku wypracował pół minuty przewagi, która nie zrobiła wrażenia przede wszystkim na Schlecku, który już na zjeździe z Roche aux Faucons (10% średniego nachylenia) doścignął zawodnika Silence-Lotto, chcącego dać gospodarzom pierwszy po 10 latach sukces w Liège.
Za młodszym Schleckiem próbował początkowo Gilbert nadążyć, ale nie było to w zakresie jego możliwości. Wkrótce, gdy był już daleko za plecami przyszłego zwycięzcy, doszedł go Rosjanin Iwanow, niespodziewany triumfator Amstel Gold Race, pierwszego z klasyków w Ardenach.
Za Schleckiem podążała na ostatnich kilkunastu kilometrach grupa 20 zawodników, z których żaden nie miał dość zapału, by podjąć zdecydowany pościg. Gdy na 10 km przed metą Andy miał minutę przewagi, jego sukces zaczął nabierać realnych kształtów, tym bardziej, że grupa traciła coraz więcej sekund.
Bohater Luksemburga z zaciśniętymi zębami, a potem już tylko z uśmiechem na ustach, pokonał na przedmieściach Liège ostatnie wzniesienie, mające najwyższe średnie nachylenie Saint-Nicolas.
Bez zmian w rankingu
Liège-Bastogne-Liège był ostatnim klasykiem wiosennym. Najlepsi zawodnicy przygotowują się teraz do startu w Giro d'Italia, pierwszym wieloetapowym wyścigu, który startuje 9 maja w Wenecji.
Najstarszy klasyk świata był kolejnym punktem kalendarza światowego Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). W rankingu światowym nie nastąpią po zwycięstwie Schlecka żadne zmiany w czołówce.
95. edycja Liège-Bastogne-Liège, Belgia, wyścig historyczny
Liège - Ans, 261 km
niedziela, 26 kwietnia 2009
wyniki
1. Andy Schleck (Luksemburg, Saxo Bank) 6:34,32 godz.
2. Joaquím Rodríguez (Hiszpania, Caisse d'Epargne) + 1,17 min.
3. Davide Rebellin (Włochy, Diquigiovanni-Androni) + 1,24
4. Philippe Gilbert (Belgia, Silence-Lotto)
5. Sergiej Iwanow (Rosja, Katiusza)
6. Simon Gerrans (Australia, Cervélo TestTeam)
7. Damiano Cunego (Włochy, Lampre-NGC)
8. Benoît Vaugrenard (Francja, Française des Jeux)
9. Aleksandr Kołobniew (Rosja, Saxo Bank)
10. Samuel Sánchez (Hiszpania, Euskaltel-Euskadi) wszyscy ten sam czas