W połowie listopada 2017 roku pracownicy firmy PwC poinformowali Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki o przerażających wnioskach z prowadzonego audytu, który przeprowadzali na wniosek Polskiego Związku Kolarskiego. Były członek zarządu kolarskiej centrali - Piotr Kosmala - w rozmowie z WP SportoweFakty, po raz pierwszy publicznie, opowiedział o tych nieprawidłowościach. O zastraszaniu sportowców, o pobieraniu haraczu, o seksie z nieletnią, a nawet… gwałcie (Afera w polskim kolarstwie. Czy "dochodziło do uprawiania seksu z podopiecznymi?" - czytaj cały artykuł >>)!
Na początku grudnia 2017 sprawa została przekazana do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie rozpoczęto procedurę wyjaśniającą. Czynności sprawdzające przedłużały się głównie dlatego, że firma audytorska zasłoniła się tajemnicą adwokacką i nie przekazała materiałów zabezpieczonych podczas przeprowadzonego audytu. Z naszych informacji wynika, że stało się tak nie dlatego, że audytor postanowił wycofać się z całej sprawy, a postąpił zgodnie z wszystkimi procedurami. - Nie chcieli, aby na późniejszym etapie wytknięto im błędy proceduralne - powiedziała nam jedna z osób będących blisko sprawy. - Teraz prokuratura wystąpi do sądu o uchylenie tej tajemnicy, ten wyda taką decyzję i oficjalnie zeznania trafią do śledczych. Nie można było tego zrobić inaczej.
Złudna opieszałość PwC mogła spowodować zniecierpliwienie u osób potencjalnie poszkodowanych. Zwłaszcza, że prezes Polskiego Związku Kolarskiego Dariusz Banaszek coraz częściej mówił o "wymyślonej i sztucznie nadmuchanej seksaferze". Tak właśnie przedstawił całą sytuację podczas Nadzwyczajnego Wyborczego Zjazdu Delegatów PZKol, który odbył się 22 grudnia 2017 roku. Na dodatek, podczas tego posiedzenia aktywnie zabierał głos - jak gdyby nigdy nic - człowiek oskarżany o niecne czyny. W kuluarach pojawiła się nawet plotka, że w styczniu ma zostać przywrócony do pracy w związku. - Dlaczego to tyle trwa? Co się dzieje? - zawodniczki, które zaufały audytorowi i przed nim się otworzyły, były coraz bardziej zagubione.
Jeszcze na początku stycznia prezes Banaszek w rozmowie z portalem naszosie.pl poddawał w wątpliwość całą aferę. Wypowiadał się w lekceważący sposób. Niektórzy uwierzyli, że sprawa zakończy nim się jeszcze rozpoczęła.
Wygląda na to, że nie. 9 stycznia 2018 Prokuratura Regionalna w Warszawie poinformowała, że wszczęła w tej sprawie śledztwo. Początek komunikatu (tutaj przeczytasz całość >>) przygotowanego przez rzecznika prasowego, prokurator Agnieszkę Zabłocką-Konopkę, brzmi: "W Wydziale I do Spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Warszawie wszczęto śledztwo w sprawie nadużycia udzielonych uprawnień lub niedopełnienia ciążących obowiązków w latach 2010 - 2017 w Pruszkowie, przez osoby obowiązane na podstawie przepisu ustawy do zajmowania się sprawami majątkowymi Polskiego Związku Kolarskiego oraz wyrządzenia w ten sposób w mieniu Polskiego Związku Kolarskiego szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, tj. o czyn z art.296 § 1 i § 3 Kodeksu karnego, sygn. akt RP I Ds. 64.2017".
W dalszej części pisma dowiadujemy się, że wstępnie oszacowano wysokość szkody, jaką poniósł Polski Związek Kolarski na kwotę przekraczającą milion złotych. Wskazano również na: "możliwość zaistnienia czynów zabronionych o charakterze korupcyjnym oraz przeciwko wolności seksualnej i obyczajności". Te wątki będą przy okazji badane. Wskazano także, że wstępnie określa się, iż czyn może być zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności oraz karze finansowej, jeżeli zostanie udowodnione osiągnięcie korzyści majątkowej.
Przypomnijmy, że afera doprowadziła do kryzysu w polskim kolarstwie. Minister sportu Witold Bańka wezwał do dymisji cały zarząd PZKol-u. Apelu posłuchało ośmiu (z dziewięciu) działaczy. Ze stanowiska - mimo złożenia publicznie podczas konferencji prasowej obietnicy, że do dymisji poda się 22 grudnia 2017 - nie zrezygnował prezes Banaszek. W związku z tym ministerstwo sportu wstrzymało finansowanie związku, a umowę sponsorską zerwał Orlen. Sytuacja finansowa PZKol jest dramatyczna. Dług sięga grubo ponad 10 milionów złotych.
ZOBACZ WIDEO Kołodziejczyk: Niesamowity zjazd Krychowiaka. Powinien odejść