Kiedy zarząd Polskiego Związku Kolarskiego wybrał na stanowisko prezesa Janusza Pożaka (jego poprzednik - Dariusz Banaszek - sam zrezygnował po kilkutygodniowym konflikcie z ministrem sportu Witoldem Bańką i odejściu najważniejszych sponsorów), wydawało się, że uda się zatrzymać licytacje komornicze. Przypomnijmy, że związek jest winny ponad 10 mln złotych firmie Mostostal-Puławy. To dług sprzed lat, który powstał przy budowie toru kolarskiego w Pruszkowie.
Dobrze poinformowani podkreślali, że Pożak świetnie się zna (mówiono nawet o przyjaźni) z Tadeuszem Rybakiem, prezesem Mostostalu-Puławy. I na tej podstawie oczekiwano, że nie dojdzie do drugiej licytacji. W połowie stycznia 2018 roku doszło do pierwszej, podczas której sprzedano kilka samochodów (informacje nieoficjalne, komornik nie chciał nam tego potwierdzić). Wówczas nie udało się spieniężyć ksera marki Canon (wartość szacowana: 1000 zł, kwota wywoławcza: 500 zł) oraz elektronicznego pomiaru czasu (wartość: 200 tys. zł, wywołanie: 100 tys. zł).
Kolejna okazja będzie już 13 marca 2018 roku. Właśnie tego dnia dojdzie w siedzibie PZKol-u do kolejnej licytacji. Komornik będzie próbował sprzedać właśnie te dwie, wyżej wspomniane, ruchomości.
Ewentualna sprzedaż elektronicznego pomiaru czasu z toru w Pruszkowie skomplikowałaby mocno treningi polskich torowców. A przecież właśnie w naszym kraju mają się odbyć mistrzostw świata w tej dyscyplinie, w 2019 roku. Mimo że pojawiają się pogłoski o tym, iż PZKol zalega z opłatami dla Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) i być może MŚ zostaną odebrane, na razie nie ma oficjalnej decyzji o ich przeniesieniu w inne miejsce.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: To sygnał dla związków sportowych