"Polacy nie gęsi, iż swój wyścig mają". Tour de Pologne - święto kolarstwa

Materiały prasowe / Fot. Team Sky/Russ Ellis / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski
Materiały prasowe / Fot. Team Sky/Russ Ellis / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski

Michał Kwiatkowski, Thibaut Pinot, Andre Greipel, Simon Yates, Fabio Aru - w tym roku Wyścig Dookoła Polski zgromadził na starcie wyjątkowo mocną obsadę. To tak, jakby w naszym kraju rozegrano turniej z udziałem piłkarzy Realu, Bayernu i MU.

Już po raz 90. w sobotę (4.08.) w Krakowie startuje Tour de Pologne. Ten największy polski wyścig kolarski należy do elitarnej, kolarskiej Ligi Mistrzów. Jak podczas konferencji prasowej podkreślał główny organizator TdP, Czesław Lang: - na świecie organizuje się 900 wyścigów rocznie, z czego wyróżnionych jest tylko 28, w tym 13 etapowych, w Polsce wystartują najlepsze teamy świata, te same, które rywalizowały w Tour de France. "Polacy nie gęsi, iż swój wyścig mają" - przywołanie w tym momencie słów Mikołaja Reja nie jest nadużyciem.

Simon Yates - człowiek, który przez dwa tygodnie Giro d'Italia jechał tak, że cały świat przecierał oczy ze zdumienia. Thibaut Pinot - francuski kolarz, który zapewne ukończyłby wspomniane Giro na pudle, gdyby nie ciężkie zapalenie płuc. Andre Greipel - kolarz, który wygrał w swojej karierze 11 etapów Tour de France, 7 w Giro, 4 w Vuelta a Espana, a wszystkich pierwszych miejsc naliczono mu ponad 150!

Wreszcie Michał Kwiatkowski - nasz, uwielbiany, utytułowany, podziwiany. Były mistrz świata, zwycięzca jednego z najważniejszych wyścigów świata Mediolan - San Remo, triumfator niemniej prestiżowej tygodniówki Tirreno-Adriatico, jeden z głównych animatorów dwóch ostatnich triumfów Sky w TdF. - Patrzę na listę startową i przecieram ze zdumienia oczy - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty Cezary Zamana, który wygrał TdP dokładnie 15 lat temu.

- To były inne czasy, wyścig nie należał jeszcze wtedy do World Touru - wspomina Zamana. - Jest jednak jedna rzecz, która się nie zmieniła: zainteresowanie kibiców. Polacy kochają kolarstwo, kochają wyścigi, uwielbiają ten pęd powietrza, który "wiezie" za sobą peleton.

ZOBACZ WIDEO Wyjątkowe narty Andrzeja Bargiela. "Dodawały mi otuchy"

Zamana ma rację. TdP przyciąga rzeszę fanów. Doskonałym przykładem jest choćby zeszłoroczny etap z Tarnowskich Gór do Katowic. Przy 142-kilometrowej trasie trudno było znaleźć wolne miejsce! Kibice pozdrawiali peleton od samego startu po samą metę. - To był widok, którego nie zapomnę do końca życia - mówił Rafał Majka, który w klasyfikacji generalnej zajął drugie miejsce.

- Jedyne czego żałuję, to fakt, że od kilku lat Czesiu Lang organizuje tour tylko w południowej Polsce, a dokładniej w województwach: śląskim i małopolskim - dodaje Zamana. - Pamiętam z własnej kariery etapy na Mazurach, Mazowszu. Tam też są wspaniali kibice. Też oblegali trasę. Mnie się marzy, aby TdP jechał od Bałtyku po Tatry. Jak TdF, jak Giro...

Tegoroczna edycja rzeczywiście znów jest skupiona na południu. Podczas siedmiu etapów (trzy płaskie dla sprinterów lub uciekinierów, jeden pagórkowaty - dla uciekinierów oraz trzy górskie - dla faworytów do triumfu w klasyfikacji generalnej) peleton przejedzie zaledwie 1025 kilometrów. Etapy będą krótkie, dynamiczne, skrojone pod transmisje telewizyjne. - Taki jest obecnie trend w kolarstwie - tłumaczy Lang. - Na trasie musi być ciekawie. Nie ma sensu męczyć i kolarzy, i kibiców ponad 250-kilometrowymi odcinkami.

Losy TdP 2018 zostaną przesądzone najprawdopodobniej w Tatrach, dokładniej w Bukowinie Tatrzańskiej. To tutaj kolarzy czekają etapy z największymi podjazdami (choćby z piekielnie trudnym Gliczarowem, przez organizatorów nazywanym oficjalnie Ścianą Bukovina, o której pisaliśmy osobny materiał - czytaj TUTAJ >>). Mimo że w Polsce nie mamy wysokich gór, jak Alpy czy Pireneje, to z pewnością czekają nas samotne ataki i wielkie emocje. - W Tatrach raczej nie zobaczymy całego peletonu na mecie - śmieje się Lang.

Trasa Tour de Pologne 2018. Fot. Materiały organizatora
Trasa Tour de Pologne 2018. Fot. Materiały organizatora

- Oczywiście TdP nie jest imprezą docelową dla Pinota, Yatesa czy Aru, którzy chcą przetrzeć nogę przez zbliżającą się Vueltą, ale na pewno nie przyjadą do Polski bez formy - tłumaczy Zamana. - Są już na ostatniej prostej przygotowań. Ich dyspozycja musi być bliska zenitu.

Wśród kolarskiej elity pojawią się dwie polskie drużyny: reprezentacja Polski oraz CCC Sprandi Polkowice. Nie łudźmy się, tutaj nie należy szukać kandydatów do końcowego triumfu. Sukcesem obu zespołów będzie aktywna jazda, udział w ucieczkach, szukanie zwycięstw na poszczególnych etapach. - Zdajemy sobie z tego sprawę - mówi nam prezes ekipy z Polkowic, Robert Krajewski. - Liczymy na dobrą jazdę w górach Pawła Cieślika, który w zastępstwie kontuzjowanego Amaro Antunesa będzie pełnił rolę naszego lidera.

Dla kolarzy CCC Sprandi Polkowice TdP jest nie tylko najważniejszym wyścigiem w sezonie, ale - przy okazji wejścia firmy CCC do kolarskiej elity (więcej szczegółów TUTAJ >>) - szansą na wywalczenie kontraktów na sezon 2019. Kontraktów w zespole CCC, który będzie ścigał się w TdF czy Giro. - Liczę, że to rzeczywiście będzie dodatkowa motywacja dla chłopaków - dodał Krajewski.



Źródło artykułu: